Kia Stonic 1.0 T-GDI MHEV 120 KM DCT GT Line | TEST

Kia Stonic to typowy miejski crossover, który oferuje przestronne wnętrze, dobre wyposażenie, podniesione zawieszenie i oszczędne układy napędowe. Nie bez znaczenia jest również cena. Za ciekawie skonfigurowany egzemplarz z automatyczną skrzynią biegów trzeba zapłacić w okolicach 100 tysięcy złotych a to w obecnych czasach naprawdę niezła oferta.

Często zmieniamy samochody, ale nie zmieniają się nasze obowiązki. Trzeba odwieźć dzieci do szkoły, zrobić zakupy, pozałatwiać sprawy na mieście, pojechać do pracy a weekend wybrać się na działkę. Może kiedyś nie zwracaliśmy na to szczególnej uwagi, ale jeśli mieszkacie w dużym mieście i na co dzień musicie poruszać się po nim samochodem to crossovery segmentu B okazują się idealnym rozwiązaniem.

Do naszego testu trafił egzemplarz w najbardziej wypasionej wersji za którą trzeba byłoby zapłacić około 114 tysięcy złotych co jest już dość dużym wydatkiem jak za takie autko i raczej skupialibyśmy się na nieco tańszych odmianach. Wiadomo, że egzemplarz prasowy musi pokazać możliwości samochodu, ale niekoniecznie jest to wersja jaką będą wybierali klienci. Czy warto zainteresować się koreańskim crossoverem i jak sprawdził się w czasie naszego kilkudniowego testu? Sprawdziliśmy to na przykładzie Kii Stonic 1.0 T-GDI MHEV 120 KM DCT w usportowionym wydaniu GT Line.

Stylistyka jest przyjemna

Kia Stonic z pewnością nie należy do samochodów za którymi ludzie oglądają się na ulicy, ale prosta i nienachalna stylistyka sprawiają, że Stonic dobrze znosi upływ czasu i może trafić w gusta wielu klientów. Ot taki bardzo neutralny samochód z prostymi liniami, delikatnymi przetłoczeniami i brakiem jakichkolwiek udziwnień. Do tego w modnym nadwoziu crossovera z plastikowymi nakładkami wokół nadwozia i wstawkami z srebrnego plastiku w dolnych partiach zderzaków.

W przedniej części Stonica mamy niewielką atrapę chłodnicy z charakterystycznym motywem tygrysiego nosa, smukłe reflektory z czterema poziomymi paskami świateł do jazdy dziennej oraz spore wloty powietrza, które nie są atrapami. Z tyłu mamy światła z ciekawą sygnaturą świetlną, dużą klapę bagażnika z nowym emblematem marki a także dwie końcówki układu wydechowego.

Może Kia Stonic nie porywa, ale trudno się do czegokolwiek przyczepić. Ładna sylwetka z odpowiednimi proporcjami wygląda po prostu dobrze. Do naszego testu trafiła topowa wersja GT Line, więc pojawiły się tutaj dodatkowe elementy stylistyczne, których w bazowej odmianie nie otrzymamy. Mamy tutaj m.in.: 17-sto calowe obręcze kół, światła w technologii LED, przyciemniane tylne szyby, sportową stylistykę zderzaków czy dyfuzor tylnego zderzaka.

Dodatkowo nasz egzemplarz prasowy to wersja w nadwoziu dwukolorowym opartym na srebrnym lakierze, który nie zwraca uwagi, ale w ofercie znajdziemy zdecydowanie żywsze kolory takie jak Signal Red, Sporty Blue czy nawet bazowy Honey Bee. Co ciekawe to obecnie w konfiguratorze nie mamy wersji dwukolorowych i możemy jedynie zmienić kolorystykę wnętrza. Trochę szkoda, bo taki dwukolorowy Stonic wygląda naprawdę fajnie.

To jeszcze kilka słów o wymiarach. Kia Stonic ma długość 4140 mm, szerokość 1760 mm, wysokość 1520 mm i rozstaw osi 2580 mm. W mieście takie wymiary robią robotę i wciskanie się w ciasne miejsca parkingowe nie jest żadnym wyzwaniem. Jeśli chodzi o konkurentów to Kia Stonic rywalizuje z m.in.: Dacią Sandero Stepway, Hondą Jazz Crosstar, Hyundaiem Bayonem, Nissanem Juke, Renault Captur, Skodą Kamiq czy Seatem Aroną.

We wnętrzu znajdziecie wszystko czego trzeba

Wnętrze Kii Stonic nie jest ani najnowocześniejsze, ani najlepiej wykończone, ale jest po prostu bardzo porządne i niczego nam w nim nie brakowało. No i jak na dzisiejsze czasy jest bardzo analogowe, ale to właśnie się nam podoba. Jedyne co można byłoby poprawić to materiały, ale może nie ma też co oczekiwać od crossovera segmentu B nie wiadomo jakich materiałów wykończeniowych. Tym bardziej, że Kia Stonic nie jest przesadnie droga.

Także we wnętrzu jest całkiem sporo twardych plastików, które na szczęście są odpowiednio spasowane, więc nie ma mowy o tym, aby cokolwiek wydawało nieprzyjemne dźwięki. No i poza boczkami drzwi, które są jednym wielkim kawałkiem tworzywa, cała reszta to już kombinacja różnych materiałów i faktur, dzięki czemu nie czuć, aby wnętrze było budżetowe. Do tego na całej szerokości deski rozdzielczej mamy dekor imitujący włókno węglowe, mamy trochę srebrnych wstawek, fortepianowej czerni, kierownicę wykończoną perforowaną skórą, fotele z elementami skóry czy białe przeszycia. Na podłokietnikach przydałoby się trochę bardziej miękkie wykończenie, ale tragedii nie ma.

W wersji wyposażenia L możemy wybrać pakiet kolorystyczny wnętrza „Blue Splash” lub „Yellow Splash”, które ożywiają wnętrze. Co ciekawe to nie wymagają one dopłaty.

Kia Stonic jest praktyczna i funkcjonalna

Design kokpitu jest estetyczny i przyjemny dla oka, ale przede wszystkim jest nastawiony na ergonomię. Nie mamy cyfrowych wskaźników, ogromnego ekranu systemu info-rozrywki czy dotykowych paneli. Do obsługi większości funkcji służą fizyczne przyciski i pokrętła, które zostały logicznie rozlokowane po wnętrzu i bardzo ułatwiają obsługę. Chcecie wyłączyć Start&Stop, zmienić jasność podświetlenia albo tryb jazdy? Macie do tego fizyczne przyciski i właśnie tak powinno być w każdym samochodzie.

To samo dotyczy klimatyzacji. Mamy najzwyklejszy panel klimatyzacji, składający się z dwóch pokręteł, kilku przycisków i niewielkiego ekranu na którym od razu wszystko widać. Prościej być nie może. Standardem w wersji GT Line są również podgrzewane przednie fotele i podgrzewana kierownica, które mają swoje oddzielne przyciski do sterowania.

Jest nowocześnie i analogowo

Kia Stonic raczej nie przypadnie do gustu miłośnikom nowinek technologicznych. Nawet w opcji nie znajdziemy cyfrowych zegarów, które powoli stają się standardem we wszystkich samochodach. Akurat tego nam nie brakowało. Mamy świetne analogowe wskaźniki, które w Kii zawsze prezentowały się bardzo ładnie. Pomiędzy prędkościomierzem a obrotomierzem umieszczono 4,2-calowy wyświetlacz komputera pokładowego na którym znajdziemy najważniejsze informacje i zmienimy ustawienia samochodu. Obsługa jest prosta i służą do tego przyciski na kierownicy. Menu jest w języku polskim, wszystkie opcje są dobrze opisane a jedynym problemem może być sam rozmiar wyświetlacza. Pewnie wygodniej czyta się opisy jeśli mieszczą się one na całej szerokości ekranu.

Już w bazowej wersji standardem jest system info-rozrywki z 8-calowym ekranem dotykowym, ale w prezentowanej odmianie GT Line system jest wyposażony w nawigację. Nie jest ona niezbędna, bo zdecydowanie lepiej podłączyć telefon za pomocą Android Auto/Apple CarPlay i wyświetlić Google Maps albo Waze. Sam system ma prosty interfejs, duże ikonki i dobrze reaguje na dotyk. Do tego obsługę ułatwiają fizyczne przyciski, więc nie mamy czego się czepiać.

Schowki, półeczki i gniazda ładowania

We wnętrzu wygospodarowano przestrzeń dla wystarczającej ilości schowków i półeczek. Przed pasażerem mamy średniej wielkości zamykany schowek, w drzwiach odpowiedniej wielkości kieszenie natomiast w podłokietniku znalazło się miejsce na całkiem pojemny schowek. Na tunelu środkowym są jeszcze dwa miejsca na napoje natomiast za lewarkiem skrzyni biegów mamy wnękę ze specjalną półeczką na telefon. Pomimo tego, że Kia Stonic jest niewielkim autkiem to we wnętrzu mamy wystarczająco miejsca na odłożenie jakiś drobiazgów.

W Kii Stonic nie możemy mieć bezprzewodowej ładowarki, ale z przodu znajdziemy port USB typu A a także dwa gniazda 12V. Problemów z ładowaniem urządzeń elektronicznych być nie powinno. Poza bazowym wariantem M wszystkie pozostałe mają z tyłu dodatkowy port USB typu A. Być może lepszym rozwiązaniem byłoby dodatkowe gniazdo 12V, bo wystarczy wpiąć ładowarkę i możemy mieć więcej portów. No, ale są samochody w których nie mamy żadnych portów w tylnej części, więc nie jest źle.

Kia Stonic zaskakuje przestronnością

Kia Stonic ma raptem 4,14 metra długości, ale wnętrze jest zaskakująco przestronne. To idealne autko dla rodziny 2+2, które w codziennym użytkowaniu sprawdza się świetnie, ale zapakowaliśmy się nawet na weekendowy wyjazd. Bagażnik ma pojemność 332 litrów, ale naprawdę jest pojemny. Zmieścił się tam normalny wózek dziecięcy, dwie spore torby z ubraniami i jeszcze trochę gratów przydatnych w czasie wyjazdu z dziećmi. Do tego podłoga jest umieszczona dość wysoko, więc nie mamy dużego progu załadunkowego a to bardzo ułatwia korzystanie z bagażnika. Mamy jeszcze dwa haczyki na zakupy oraz niewielką skrytkę po lewej stronie.

Jeśli chodzi o komfort podróżowania to również nie możemy narzekać. Przejechaliśmy Kią Stonic ponad tysiąc kilometrów. Zaliczyliśmy wypad nad polskie morze i nikt nie narzekał na zmęczenie Przednie fotele są wygodne i mają odpowiednią wielkość, chociaż w dłuższej trasie może przeszkadzać brak regulacji podparcia odcinka lędźwiowego. Za to doceniliśmy duży zakres regulacji fotela. Można go opuścić bardzo nisko a to bardzo nam odpowiada. Do tego mamy odpowiedni zakres regulacji kierownicy, duże lusterka i niezbyt szerokie słupki A, więc widoczność jest bardzo dobra.

Na tylnej kanapie zmieści się dwójka dorosłych, ale zdecydowanie najlepiej będą się tam czuły dzieciaki, które będą miały sporo miejsca nad nogi i nad głowami. Szkoda tylko, że nie ma oddzielnych nawiewów. Mamy niewielkie kieszenie w drzwiach, gazetownik w oparciu fotela pasażera oraz jeden port USB typu A.

1.0 T-GDI i DCT to idealne połączenie

Do naszego testu trafiła Kia Stonic w najmocniejszym wariancie, którego nie znajdziemy już w konfiguratorze ani najnowszym cenniku, więc jeśli jesteście nim zainteresowani to lepiej się spieszcie. Pod maskę prezentowanego egzemplarza trafił turbodoładowany benzyniak o pojemności 1.0 litra, który generuje moc 120 koni mechanicznych i maksymalny moment obrotowy 200 Nm. Przekłada się to na przyspieszenie do setki w czasie 10,4 sekundy i prędkość maksymalną 185 km/h.

Jednostka wspierana jest przez układ miękkiej hybrydy oparty na instalacji 48-woltowej a za przeniesienie napędu na przednie koła odpowiadała siedmiostopniowa przekładnia DCT. W miejskim crossoverze to idealne połączenie, które zapewnia świetną dynamikę i bardzo rozsądne zużycie paliwa. Jedyne co może przeszkadzać to kultura pracy trzycylindrowego benzyniaka. Dźwięk jest w porządku, ale silnik mocno wibruje.

Miasto jest jego naturalnym środowiskiem

W mieście wystarczyłby słabszy wariant 1.0 T-GDI o mocy 100 koni mechanicznych, ale dodatkową moc można docenić w trasie. Kia Stonic nie jest demonem szybkości, ale na osiągi nie mogliśmy narzekać. Trzeba tylko pamiętać o tym, aby każdorazowo wyłączyć tryb ECO, który całkowicie kastruje zapędy układu napędowego. Nie rozumiemy dlaczego akurat tryb ECO jest domyślnym trybem po włączeniu silnika, bo to raczej niespotykane rozwiązanie. Zdecydowanie lepiej byłoby gdyby samochód włączał się w trybie Normal, natomiast kierowca decydował czy woli bardziej oszczędną jazdę (tryb ECO) czy oczekuje osiągów (tryb Sport).

Turbodoładowany benzyniak jest wspierany przez miękką hybrydę. Tradycyjnie pracy układu mild hybrid kompletnie nie czuć. Tak naprawdę jedynym momentem kiedy czuliśmy, że jest coś inaczej to moment po zdjęciu nogi z pedału przyspieszenia. Czuć, że samochód zaczyna nieco mocniej zwalniać co prawdopodobnie jest związane z odzyskiwaniem energii. Poza tym możemy oglądać pracę układu na wyświetlaczu komputera pokładowego.

Kia Stonic jest oferowana z sześciobiegowym manualem, ale idealnym rozwiązaniem jest automat. Poza miastem koreański crossover radzi sobie naprawdę bardzo dobrze, ale jego naturalnym środowiskiem są zatłoczone miejskie ulice a w takich warunkach automat jest bezcenny. Do tego działania nie mamy najmniejszych zastrzeżeń. Płynnie zmienia przełożenia, nie szarpie ani nie gubi się. Czuć tylko, że jest nastawiony na zmniejszenie zużycia paliwa, więc czasem reaguje ze zwłoką. No, ale wystarczy włączyć tryb Sport i sytuacja całkowicie się zmienia.

To jak jeździ się Kią Stonic 1.0 T-GDI?

Koreański crossover ma komfortowo zestrojone zawieszenie, więc komfort resorowania jest naprawdę bardzo dobry. To nie jest samochód stworzony do szybkiej i agresywnej jazdy, ale jeśli będziecie jeździć spokojnie to odwdzięczy się Wam bardzo dobrym wybieraniem nierówności i zapewni wysoki komfort podróżowania. I to niezależnie od tego czy jedziecie po gorszym asfalcie, przejeżdżacie progi zwalniające i torowiska czy jedziecie po nieutwardzonej drodze.

Nie ma też mowy o tym, aby Kia Stonic 1.0 T-GDI zachowywała się niestabilnie przy wyższych prędkościach. Trochę nas to zaskoczyło, bo nie spodziewaliśmy się, że koreański crossover aż tak dobrze będzie sobie radził w trasie. A jazda z prędkościami autostradowymi nie robi na nim najmniejszego wrażenia.

W trasie przydałoby się trochę lepsze wyciszenie. Możemy powiedzieć, że jest ono typowe dla segmentu B i nawet przy 130 – 140 km/h można swobodnie rozmawiać. Problemem nie są również szumy opływowe, ale wyciszenie od podwozia daje o sobie znać na betonowych nawierzchniach. Tylko powtórzmy to raz jeszcze. Stonic to miejski crossover, więc nie odbieramy tego jako jakąś wadę. Tym bardziej, że jadąc z prędkościami 110 – 120 km/h jest naprawdę cicho i przyjemnie.

Jeśli chodzi o układ kierowniczy to jest precyzyjny i nie mamy do niego zastrzeżeń. Świetnie sprawdza się zarówno w mieście, jak i przy wyższych prędkościach. Kierownica stawia przyjemny opór, ale z tego co zauważyliśmy to przełączenie między trybami ECO a Sport niczego w tym temacie nie zmieniają.

Mnóstwo asystentów, ale czegoś nam brakowało

Trudno w to uwierzyć, ale poza bazowym wariantem, pozostałe są wyposażone w kilka przydatnych systemów. Mamy tutaj funkcję automatycznego przełączania świateł mijania na drogowe, tempomat z ogranicznikiem prędkości czy asystenta utrzymania pasa ruchu. Jednak to co nas zaskoczyło to obecność asystenta jazdy w ruchu utrzymującego samochodów pośrodku pasa ruchu. Obecności takiego systemu kompletnie się nie spodziewaliśmy. Szkoda tylko, że system monitorowania martwego pola i adaptacyjny tempomat wchodzą w skład opcjonalnego pakietu Bezpieczeństwa, który wymagał dopłaty 4 000 złotych.

Zużycie paliwa to atut Kii Stonic

W mieście Kia Stonic 1.0 T-GDI zużywała nam w okolicach 5,5 – 5,8 litra. Równie dobrze jest poza miastem. Przy prędkości 120 km/h koreański crossover zużywał 5,8 – 6,0 litrów, natomiast przy 140 km/h było to w okolicach 7 litrów. No, ale jeśli nie będziecie przekraczać 100 km/h to na ekranie komputera pokładowego zobaczycie wyniki w okolicach 4,6 – 4,7 litra. Średnio Kia Stonic 1.0 T-gDI zużywała nam około 6 litrów co jest naprawdę bardzo dobrym wynikiem. Zwłaszcza, że jeździliśmy mocno obciążonym samochodem i staraliśmy się jeździć dynamicznie.

To ile kosztuje Kia Stonic?

I tutaj mamy pewien problem, bo wersja jaką otrzymaliśmy do testu nie jest już dostępna w konfiguratorze ani w cenniku rocznika 2025. No ale może zacznijmy od tego ile kosztował nasz egzemplarz a później przejdziemy do tego jak wygląda to obecnie. Kia Stonic z rocznika modelowego 2024 z silnikiem 1.0 T-GDI MHEV 120 KM i automatyczną przekładnią DCT to koszt 104 100 złotych za wersję L lub 111 600 złotych za najbogatszą odmianę GT Line. Do tego nasz egzemplarz pokryto lakierem za 2 500 złotych, więc ostateczna cena to 114 100 złotych

Obecnie w ofercie mamy dwa silniki – 1.2 DPI 79 KM (5 MT) i 1.0 T-GDI 100 KM (6 MT lub 7 DCT). Za bazowego benzyniaka trzeba zapłacić co najmniej 84 900 złotych a jego największą zaletą jest możliwość założenia instalacji LPG za 6 500 złotych. Turbodoładowany benzyniak to wydatek 91 900 złotych za wersję ze skrzynią manualną lub 97 900 złotych za odmianę z automatem. Warto jednak postawić na środkową wersję L, która wymaga dopłaty 5 000 złotych, ale mamy już praktycznie wszystko czego potrzeba.

Na pokładzie takiej Kii Stonic znajdziemy m.in.: klimatyzację automatyczną, konsolę centralną z podłokietnikiem, kierownicę wykończoną skórą perforowaną, tapicerkę skórzano-materiałową, czujnik deszczu z automatycznymi wycieraczkami, elektrochromatyczne lusterko wsteczne, 17-sto calowe obręcze kół, tempomat, system utrzymania auta pośrodku pasa ruchu, system multimedialny z nawigacją i 8-calowym ekranem dotykowym, elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka, czujniki parkowania z tyłu oraz kamerę cofania. Do tego możemy za darmo wybrać pakiet kolorystyczny wnętrza.

Wersja GT Line to już pełen wypas, bo dostajemy jeszcze m.in.: światła w technologii LED, bezkluczykowy system otwierania i uruchamiania samochodu, podgrzewaną kierownicę i przednie fotele, przednie czujniki parkowania, szyby przednie atermiczne czy pakiet stylistyczny.

Problem w tym, że GT Line wymaga dopłaty 7 000 złotych a w takim samochodzie traci to sens. Lepiej zostać przy wersji L, dorzucić lakier i zamykamy się w okolicach 105 tysięcy złotych za fajnie wyposażonego crossovera z automatem. Oczywiście można zaoszczędzić na automacie, ale w miejskim samochodzie mija się to z celem.

Kia Stonic 1.0 T-GDI 120 KM DCT – nasza opinia

Naszym zdaniem Kia Stonic jest crossoverem wartym uwagi, ale pod warunkiem, że nie wybierzemy topowej wersji GT Line, która jest już nieco zbyt droga. Już w standardzie Kia Stonic jest bardzo dobrze wyposażona a jeśli weźmiemy do tego wersję z silnikiem 1.0 T-GDI oraz automatyczną przekładnią to dostaniemy bardzo fajne autko w rozsądnej cenie. Trudno będzie znaleźć podobnie wyposażonego crossovera w takich pieniądzach.

Stonic oferuje zaskakująco przestronne wnętrze a duża ilość fizycznych przycisków pozytywnie wpływa na wygodę użytkowania. Mamy też ośmiocalowy ekran systemu multimedialnego, który obsługuje łączność z Android Auto/Apple CarPlay, także mamy wszystko czego można oczekiwać od nowoczesnego samochodu. No i bagażnik jest wystarczająco pojemny, aby poradzić sobie z codziennymi wyzwaniami albo krótkimi wyjazdami.

Trzeba tylko mieć na uwadze, że Kia Stonic nie jest samochodem, który dostarcza jakiś emocji. To typowy miejski crossover, który świetnie sprawdza się w zatłoczonych miastach. Odwieziecie nim dzieciaki do szkoły, pojedziecie na zakupy i do pracy a w weekend wyskoczycie na działkę. To takie autko, którym bez problemu przejedziecie z punktu A do punktu B. No i zaskakująco dobrze sprawdzi się nawet w czasie kilkusetkilometrowej podroży.

Kia Stonic 1.0 T-GDI MHEV 120 KM DCT GT Line – dane techniczne:
Silnik:benzynowy, turbodoładowany, pojemność 998 ccm
Maksymalna moc:120 KM przy 6.000 obr./min
Maksymalny moment obrotowy:200 Nm w zakresie 2.000 – 3.500 obr./min
Skrzynia biegów i napęd:automatyczna, siedmiostopniowa, napęd na przednie koła
Przyspieszenie 0 – 100 km/h:10,4 s
Prędkość maksymalna:185 km/h
Średnie spalanie (w cyklu mieszanym):5,7 l/100 km
Pojemność zbiornika paliwa:45 l
Wymiary (dł./wys./szer.):4140/1520/1760
Pojemność bagażnika:332 l

Cennik

Kia Stonic – rocznik modelowy 2025
SilnikMLGT Line
1.2 DPI 79 KM 5MT84 900 zł89 900 zł
1.0 T-GDI 100 KM 6MT91 900 zł96 900 zł103 400 zł
1.0 T-GDI 100 KM 7DCT97 900 zł102 900 zł109 400 zł