Nowe Korando otwiera całkowicie nowy rozdział w historii marki. Nowy Ssangyong Korando wkracza w najpopularniejszy segment kompaktowych SUV-ów, który już teraz jest niezwykle mocno obsadzony i stanowi ogromne wyzwanie dla każdego nowego gracza. Ssangyong był dobrze znany z tworzenia samochodów użytkowych o dużych możliwościach terenowych, które delikatnie to ujmując nie były zbyt urodziwe. Konsekwencją tego jest obecna niszowa pozycja Ssangyonga na rynku motoryzacyjnym. Pytanie tylko czy próba zawojowania tego segmentu nie jest kolejnym strzałem w kolano? Tym bardziej, że Ssangyong Korando jest naprawdę wysoko pozycjonowany.
Stylistyka
Od naszego pierwszego testu Ssangyonga minęło już osiem lat. W tym czasie Koreańczycy osiągnęli niesamowity progres, który jeszcze kilka lat temu wydawał się wręcz nieosiągalny. Z każdym kolejnym modelem Ssangyong udowadniał wszystkim niedowiarkom, że Koreańczycy naprawdę potrafią projektować samochody, które spotykają się z miłym przyjęciem przez europejskich klientów. Nowy Rexton prezentuje się bardzo efektownie, ale Korando to jeszcze większy krok w stronę znaczącego poprawienia wyników sprzedaży.
Nowoczesny, dynamiczny i elegancki – to określenia, które najtrafniej określa nową generację Korando. Jednocześnie projektanci nie zapomnieli o tym, aby ich samochód wyróżniał się wyrazistą stylistyką. Muskularna sylwetka nie została pozbawiona ostrych rysów i wyrazistych przetłoczeń, a to wszystko zostało uzupełnione charakterystycznymi plastikowymi nakładkami i wieloma chromowanymi elementami.
Na nas największe wrażenie zrobiła przednia część nadwozia, która prezentuje się nowocześnie i drapieżnie. Ładnie zarysowane światła zostały połączone chromowaną listwą pośrodku której znalazł się emblemat marki. Świetnie wygląda przedni zderzak, w którym osadzono światła przeciwmgielne otoczone czarnym błyszczącym plastikiem, natomiast w środkowej sekcji mamy chromowane listwy. To ciekawe i trafione połączenie. W tylnej części widać mocno ściętą sylwetkę. Z bardzo oryginalnym wzorem świateł i nawiązaniem do samochodów terenowych w postaci umieszczonych w dolnej części zderzaka drugiego zestawu świateł. Podobnie jak miało to miejsce z przodu, również tutaj światła zostały połączone szeroką chromowaną listwą.
Nowy Ssangyong Korando przyciąga spojrzenia. Wreszcie to samochód, który prezentuje się tak dobrze, że ludzie przyglądają mu się z nieskrywanym zainteresowaniem. To samochód, którym można wybrać się na wycieczkę po bezdrożach, ale równie dobrze można się nim pokazać pod wykwintną restauracją.
Wnętrze i wyposażenie
Nową jakość widać również w kabinie pasażerskiej, która jest teraz wyraźnie lepiej wykończona i wyposażona. Na początek trzeba zwrócić uwagę na to, że wszystkie elementy zostały świetnie spasowane, więc nawet na bardzo wyboistych drogach nie słyszeliśmy żadnych niepokojących odgłosów. Nie można nie docenić, że część elementów została wykończona miękkimi w dotyku materiałami, jednak przeważająca większość elementów to twarde plastiki, materiały mające przypominać aluminium czy czarny błyszczący plastik. Błyszczący plastik jest właściwie wszędzie. Poczynając od boczków drzwi, przez koło kierownicy, panel klimatyzacji, okolice skrzyni biegów czy środkowy pas. Kto mógł coś takiego wymyślić? Już pomijając to, że doskonale odbija światło i rozprasza kierowcę to jeszcze po krótkim czasie wszędzie będą widoczne rysy. Jedyne czym broni się tutaj Ssangyong jest podświetlenie tych paneli, które mienią się różnymi kolorami w efekcie 3D. Naprawdę wygląda to bardzo fajnie, chociaż bardziej dostrzega to kierowca aniżeli pasażer.
Na desce rozdzielczej znajdziemy dwa pokaźne wyświetlacze. Pierwszy z nich to Blaze Cockpit, czyli 10,25 calowy w pełni cyfrowy zestaw wskaźników. Ma ciekawy interfejs, możliwość personalizacji i wyświetlania nawigacji, jednak jesteśmy najbardziej zadowoleni z przejrzystości wszystkich informacji oraz tego jak sprawnie wszystko działa. Drugim jest dotykowy wyświetlacz systemu info-rozrywki o wielkości 9 cali. Menu jest dość przejrzyste i niezbyt rozbudowane, więc obsługa jest stosunkowo prosta. Pomimo tego system mógłby pracować nieco szybciej i zdecydowanie lepiej reagować na dotyk. Na koniec należy odnotować, że został on wyposażony w Android Auto oraz Apple CarPlay.
Dość dziwnie funkcjonuje układ klimatyzacji. Wsiadając do naszego egzemplarza zauważyliśmy, że ktoś ustawił temperaturę na poziomie 23 stopni. No trochę ciepło jak na zimę, ale może ktoś lubi taką temperaturę. Tradycyjnie przestawiliśmy temperaturę na 19 – 20 stopni i nagle okazało się, że z nawiewów wydobywa się zimne powietrze! Już w Tivoli zauważyliśmy problemy z klimatyzacją, ale w Korando są one trochę absurdalne. Trzeba ustawić 22 – 23 stopnie, aby z nawiewów wydobywało się ciepłe powietrze. Być może to tylko problem naszego egzemplarza, więc na pewno zwrócimy na to uwagę w czasie kolejnego testu.
Jak tylko się do tego przyzwyczailiśmy to zaczęliśmy jeszcze bardziej doceniać ogrom pracy włożony przez projektantów. We wnętrzu nowego Korando można poczuć się nowocześnie i komfortowo, a dzięki bardzo bogatemu wyposażeniu możemy zapomnieć, że to Ssangyong. Kierowca ma do swojej dyspozycji całkiem wygodny fotel z obszerną regulacją, dzięki czemu znalezienie optymalnej pozycji za kierownicą zajmuje tylko chwilę. Fotele w naszym egzemplarzu posiadały funkcję podgrzewania i wentylacji. Musimy tutaj pochwalić Koreańczyków za to, że wreszcie ktoś sensownie ustawił poszczególne poziomy podgrzewania foteli. W większości samochodów już pierwszy poziom grzeje tak mocno, że po krótkiej chwili trzeba go wyłączyć. Tutaj można przejechać kilkadziesiąt kilometrów i odczujemy delikatne ciepło. Zarówno w pierwszym jak i drugim rzędzie siedzeń podróżujący mają zapewnione mnóstwo przestrzeni – na nogi, barki i nad głowami. Pod tym względem Korando to absolutna czołówka segmentu. Równie dobrze wypada bagażnik mający pojemność 551 litrów.
Silnik i właściwości jezdne
Całkowicie zmieniono gamę jednostek napędowych, które są obecnie zdecydowanie nowocześniejsze i bardziej dynamiczne, aczkolwiek wciąż pozostawiają wiele do życzenia w kwestii ekonomii. Do wyboru mamy benzyniaka 1.5 GDI-T, który generuje moc 163 koni mechanicznych i maksymalny moment obrotowy 280 Nm, lub diesla 1.6 e-Xdi dysponującego mocą 136 koni mechanicznych i momentem obrotowym wynoszącym 300 (manual) lub 324 Nm (automat). Wszystkie wersje oferowane są z sześciobiegową manualną skrzynią biegów i napędem na przednie koła, jednak w każdej wersji możemy doposażyć Korando o napęd 4WD oraz automat. Trzeba się tylko liczyć z dość wysokimi kosztami. Napęd na wszystkie koła został wyceniony na 8 000 złotych. Tyle samo trzeba dołożyć za automatyczną skrzynię biegów, która jest oferowana z obligatoryjnym pakietem (tempomat adaptacyjny i elektryczny hamulec postojowy z funkcją Auto Hold) za 3 000 złotych.
Do naszego testu trafił egzemplarz napędzany silnikiem wysokoprężnym. Wcześniej Korando miało pod maską diesla o pojemności 2.2 litra, który generował 178 koni mechanicznych i moment obrotowy 400 Nm. Obecnie silnik ma pojemność 1.6 litra. Dysponuje mocą 136 koni mechanicznych przy 4.000 obr/min oraz maksymalnym momentem obrotowym wynoszącym 324 Nm w zakresie 1.500 – 2.500 obr/min. Mogłoby się wydawać, że taka zmiana nie może być niczym dobrym, ale w rzeczywistości diesel okazuje się być zaskakująco dynamiczny. Trzeba zauważyć, że wysoki moment obrotowy dostępny jest właściwie od samego dołu, więc samochód sprawnie nabiera prędkości i to bez konieczności redukcji przełożeń.
Klasyczna japońska skrzynia biegów idealnie pasuje do charakteru samochodu. Nie jest to przekładnia dwusprzęgłowa, ale pomimo tego naprawdę sprawnie żongluje biegami. Ważniejsze jest to, że komputer sterujący pracą skrzyni biegów został ustawiony w taki sposób, aby przede wszystkim wykorzystywać potencjał momentu obrotowego. Oznacza to, że nie mamy tutaj niepotrzebnych redukcji. Dopiero po wyraźnym sygnale kick down następuje szybka reakcja, zredukowanie przełożeń i uwolnienie pełnego potencjału silnika.
Ssangyong Korando to typowy miejski SUV i właśnie w takich warunkach będzie czuć się najlepiej. W terenie zabudowanym zapewnia wystarczającą dynamikę. Poza miastem również będzie dobrze, jednak do prędkości około 100 km/h. Powyżej tej prędkości następuje wyraźne zwiększenie zużycia paliwa a sama jednostka napędowa zaczyna wyraźnie tracić wigor. Producent nie podaje katalogowego przyspieszenia od 0 do 100 km/h, ale według naszych pomiarów zajmuje to około 11 sekund. Nie jest to zły wynik, jednak jeśli spróbujecie przyspieszyć od 100 km/h do 140 km/h to zajmie to naprawdę sporo czasu.
Zresztą Korando to samochód, którym ma się jeździć spokojnie i wówczas okazuje się być bardzo przyjemnym autem na co dzień. Pod tym względem widać ogromną różnicę w stosunku do poprzedniej generacji, którą mieliśmy okazję pokonać całkiem sporo kilometrów. Obecnie zawieszenie bardzo dobrze wybiera wszelkie nierówności, natomiast układ kierowniczy pracuje z przyjemnym oporem. Co prawda mógłby być nieco bardziej bezpośredni i mieć mniejsze przełożenie, ale już teraz jest naprawdę nieźle. Widać pewne pozostałości po użytkowej naturze marki.
I właśnie z tego powodu Korando absolutnie nie boi się zjechać z asfaltu. Zwłaszcza jeśli wybierzecie wersję z napędem na wszystkie koła i automatyczną skrzynią biegów. Korando świetnie poradzi sobie na śliskiej i mokrej nawierzchni, ale prawdę mówiąc to nie jest to już samochód, którym wybralibyśmy się w trudniejszy teren. Absolutnie nie dlatego, że mógłby sobie w nim nie poradzić, ale przede wszystkim dlatego, że szkoda byłoby go gdzieś uszkodzić.
Podobnie jak poprzednicy, tak samo nowe Korando ma spory problem z zapewnieniem sensownego zużycia paliwa. W mieście trzeba się liczyć z średnim spalaniem w okolicach 10 litrów, jednak nie jest to kres możliwości diesla. W korkach bez problemów potrafił zużywać 12 – 14 litrów! Zdecydowanie lepiej jest poza miastem. Przy prędkości około 100 km/h możemy liczyć na zużycie w okolicach 5,3 – 5,5 litra, a to uznajemy za naprawdę dobry wynik. Na drodze ekspresowej do gry wkraczają opory powietrza w efekcie czego zużycie paliwa wzrasta do około 8 litrów. Zbiornik ma pojemność 47 litrów, więc przyszli właściciele Korando muszą liczyć się z częstymi wizytami na stacjach paliw.
Cennik
Cennik Korando otwiera wersja wyposażenia Crystal z silnikiem 1.5 T-GDI, którą wyceniono na 79 900 złotych. Już w takim wydaniu Ssangyong Korando jest zaskakująco dobrze wyposażony. Na pokładzie mamy cały pakiet systemów wspomagających kierowcę – system aktywnej ochrony przed dachowaniem, system kontroli zjazdu ze wzniesienia, asystent wjazdu na wzniesienie, system rozpoznawania znaków drogowych, system autonomicznego hamowania, asystent pasa ruchu czy alert o niebezpiecznej odległości od poprzedzającego pojazdu. Do tego dochodzi m.in. tempomat, światła przeciwmgielne, 17-calowe obręcze, dwustrefowa klimatyzacja automatyczna, elektrycznie regulowane i podgrzewane lusterka czy radio z modułem Bluetooth. Wersja wysokoprężna wymaga dopłaty 12 500 złotych. To naprawdę atrakcyjna oferta.
Trochę gorzej ma się sprawa z pozycjonowaniem wyższych wersji wyposażenia i opcjonalnymi dodatkami. Nasza wersja Sapphire to wydatek przynajmniej 137 490 złotych, a do tego trzeba doliczyć lakier metalizowany (2 700 złotych), napęd 4WD (8 000 złotych) oraz automat z obligatoryjnym pakietem (11 000 złotych). To daje 159 100 złotych za Ssangyonga! Do tego dochodzi elektrycznie otwierana klapa bagażnika (4 000 złotych), 19-calowe obręcze (2 500 złotych), szyberdach (2 500 złotych) i tapicerka skórzana (2 000 złotych). Oczywiście to kompletnie wyposażony samochód, ale pamiętajmy o renomie marki! Kto zapłaci 170 tysięcy złotych za Korando?
Jeśli chcecie mieć trochę multimediów i nowoczesnych technologii to absolutnym minimum jest wersja Amber, która startuje od 89 990 złotych. Optymalnym wyborem będzie Quartz lub Onyx, czyli trzeba przygotować się na wydatek 100 – 120 tysięcy złotych. Oczywiście za wersję z napędem na przednie koła i manualną skrzynią biegów.
Czy to dużo czy mało? Wydaje się, że jak na tak dobrze wyposażony samochód nie jest to wygórowana kwota, jednak musimy wziąć pod uwagę, że Ssangyong Korando nie ma ugruntowanej pozycji na rynku. To wciąż bardzo egzotyczny samochód, który dopiero próbuje się odnaleźć na europejskich rynkach i zacząć odgrywać jakąkolwiek rolę. Tym czasem próbuje zaatakować bardzo mocno obsadzony segment kompaktowych SUV-ów. Jest nowoczesny. Jest atrakcyjny. Jest dobrze wyposażony, ale to wciąż Ssangyong, który musi dopiero zapracować na swoją renomę. Z tego powodu uważamy, że Koreańczycy trochę zbyt wysoko pozycjonują swój model.
Podsumowanie
Z każdym kolejnym modelem Ssangyong robi na nas coraz lepsze wrażenie. To wciąż bardzo egzotyczna i niedoceniona marka, ale nowe Korando absolutnie nie ma się czego wstydzić. To nowoczesny i atrakcyjny samochód, który zapewnia wysoki komfort podróżowania i najnowocześniejsze technologie. Nowy Ssangyong Korando z pewnością wnosi powiew świeżości, jednak dobrze wyposażone egzemplarze kosztują już całkiem sporo i tutaj pojawia się kwestia renomy marki. Jeśli planujecie zakupić Korando to warto przyjrzeć się bazowym wersjom, które zostały rozsądnie wycenione i pewnie da się coś jeszcze z tego urwać.
Przeczytajcie testy innych samochodów na naszej stronie
Ssangyong Korando 1.6 E-XDI – dane techniczne: | |
Silnik: | wysokoprężny, turbodoładowany, pojemność 1597 ccm |
Maksymalna moc: | 136 KM przy 4.000 obr./min |
Maksymalny moment obrotowy: | 324 Nm w zakresie 1.500 – 2.500 obr./min |
Skrzynia biegów i napęd: | automatyczna, sześciostopniowa, napęd na wszystkie koła |
Przyspieszenie 0 – 100 km/h: | b.d. |
Prędkość maksymalna: | 181 km/h |
Średnie spalanie (w cyklu mieszanym): | 6,8 l/100 km |
Pojemność zbiornika paliwa: | 47 l |
Wymiary (dł./wys./szer.): | 4450/1629/1870 |
Pojemność bagażnika: | 551 l |
Cennik
Ssangyong Korando – cennik | |||||
Silnik | Crystal | Amber | Quartz | Onyx | Sapphire |
1.5 T-GDI 163 KM (6MT, 2WD) | 79 990 zł | 89 990 zł | 104 990 zł | 114 990 zł | 124 990 zł |
1.6 E-XDI 136 KM (6MT, 2WD) | 92 490 zł | 102 490 zł | 117 490 zł | 127 490 zł | 137 490 zł |