Renault Kangoo, Nissan Townstar i Mercedes Citan to pokłosie współpracy Renault, Nissana i Mercedesa. W ramach tej współpracy powstały trzy modele – Kangoo, Townstar i Citan, które bazują na francuskim dostawczaku, natomiast różnice pomiędzy poszczególnymi modelami są kosmetyczne. To tak zwany badge engineering, który jest czymś zupełnie normalnym i absolutnie nie ma w nim niczego złego. Z ekonomicznego punktu widzenia zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest współpraca pomiędzy koncernami niż tworzenie swojego własnego samochodu od podstaw.
Jednak Mercedes nie poprzestał na wprowadzeniu do swojej oferty modelu Citan, którego zresztą sam producent traktuje trochę bardziej jako samochód użytkowy. Kojarzycie jakiegoś kombivana klasy premium? No właśnie. Mercedes dostrzegł niszę na rynku i postanowił opracować klasę T, która miała być odpowiedzią na potrzeby bardziej wymagających klientów. Tylko czy bazując na samochodzie wywodzącym się z dostawczaków da się sprawić, aby oferował on cokolwiek co można byłoby nazwać klasą premium? I czy to nie przypomina historii Mercedesa klasy X, który miał być pickupem klasy premium a okazał się klapą? O tym wszystkim dowiecie się z naszego testu.
Z naszych poprzednich testów z pewnością wiecie już, że jesteśmy zwolennikami kombivanów. Jeździmy mnóstwem samochodów, jednak często okazuje się, że atrakcyjny design ma swój negatywny wpływ na funkcjonalność. Dlatego jeśli szukacie samochodu uniwersalnego, którym możecie wyjechać z rodziną na wakacje, ale jednocześnie jesteście w stanie wykorzystywać go do pracy lub przewożenia większych przedmiotów to kombivany okazują się niezastąpione.
Stylistyka
Jeśli chodzi o różnice w wyglądzie między Citanem a klasą T to są one symboliczne i ustawiając oba modele obok siebie, ciężko będzie rozpoznać, który jest tym lepszym. Trochę szkoda, że niemiecka marka nie zdecydowała się na odrobinę więcej modyfikacji, bo obecnie oba modele można rozróżnić chyba tylko po inaczej wykończonej atrapie chłodnicy. Nie oczekujemy jakiś kosztownych zmian, ale wystarczyłoby drobne urozmaicenie, takie jak na przykład płetwa rekina zamiast normalnej anteny albo delikatnie zmieniony układ świateł do jazdy dziennej. Cokolwiek co od razu pozwoliłoby na rozpoznanie z którym modelem mamy do czynienia.
Mercedes klasy T prezentuje się naprawdę ładnie. Oczywiście nikt nie kupi takiego samochodu kierując się emocjami, ale trzeba przyznać, że niemiecki kombivan z francuskim rodowodem wygląda nowocześnie i atrakcyjnie. Zresztą dokładnie tak samo jest w przypadku Renault Kangoo i Nissana Townstar, bo poszczególne modele różnią się między sobą przede wszystkim przednią częścią. Mercedes wrzucił swoją atrapę chłodnicy z chromowanym wykończeniem, nieco zmodyfikowany zderzak oraz ładnie zarysowane reflektory. Reszta jest dokładnie taka sama jak pozostałe trojaczki a różnice sprowadzają się do oznakowania poszczególnych modeli.
Wnętrze i wyposażenie
Nie będziemy rozpisywali się na temat różnic między Citanem a klasą T, bo nie mieliśmy jeszcze okazji przetestować drugiego modelu, dlatego skupimy się na tym jakie wrażenie zrobiła na nas klasa T. I jeśli liczyliście na to, że Mercedes postawi tutaj na same miękkie materiały i wykończenie aspirujące do klasy premium to musimy Was rozczarować. Wszędzie mamy do czynienia z twardymi tworzywami, które gdzieniegdzie zostały pokryte odrobiną miękkiego materiału. Początkowo myśleliśmy, że materiał na desce rozdzielczej to miękka i przyjemna w dotyku skóra, jednak w rzeczywistości to jedynie imitacja, która jest twarda. Możemy też ponarzekać na zdecydowanie zbyt dużą ilość błyszczącej czerni, którą znajdziemy na desce rozdzielczej, kierownicy, konsoli środkowej czy uchwytach drzwi. Z pewnością oczekiwalibyśmy czegoś więcej, ale trzeba też powiedzieć, że osoby, które na co dzień nie testują samochodów, na pewno będą pozytywnie zaskoczone jakością wykończenia.
Wszystkie elementy zostały bardzo dobrze spasowane, więc o jakimkolwiek trzeszczeniu nie ma mowy. Oczywiście w kwestii wykończenia wnętrza mamy pewne zastrzeżenia, bo naszym zdaniem to co wygląda na miękkie wykończenia powinno takie być, natomiast twarde tworzywa powinny mieć bardzo dobrą jakość. To jedno z najważniejszych kryteriów po którym możemy ocenić czy samochód ma w sobie coś z klasy premium i naszym zdaniem Mercedes klasy T wypada tutaj dość blado. Sam design kokpitu jest atrakcyjny, ergonomiczny i funkcjonalny, czyli dokładnie taki jakiego oczekiwalibyśmy po nowoczesnym, rodzinnym samochodzie.
Na desce rozdzielczej znajdziemy analogowy zestaw wskaźników z kolorowym wyświetlaczem, który czytelnie prezentuje wszystkie informacje. Wszystko działa szybko i ma ładny wygląd, więc całkowicie spełnia swoje zadanie. Zarówno komputer pokładowy, jak i system info-rozrywki, obsługujemy za pomocą dotykowych przycisków na kierownicy. Wymaga to pewnego przyzwyczajenia, bo nieopatrznie można coś przełączyć i osobiście wolelibyśmy zwykłe przyciski, ale kierownica jest wzięta z pozostałych Mercedesów, więc nie będziemy się tego czepiali.
W centralnym punkcie deski rozdzielczej umieszczono ekran systemu info-rozrywki o przekątnej siedmiu cali co w obecnych czasach jest wartością dość skromną i można byłoby postawić na nieco większy ekran. Jeśli chodzi o sam system to mamy tutaj dobrze znany MBUX, który ma atrakcyjny interfejs, działa szybko i stabilnie a także oferuje bardzo duże możliwości. Sterowanie głosowe dobrze radzi sobie z wydawanymi komendami aczkolwiek trzeba mieć na uwadze, że sprowadza się ono właściwie tylko do obsługi multimediów i nawigacji, natomiast jeśli chcielibyście zmienić temperaturę to trzeba zrobić to ręcznie. System jest też dość mocno rozbudowany i momentami odnosiliśmy wrażenie, że pewne widoki to nieco przerost formy nad treścią. Bo niby po co w rodzinnym kombivanie informacja o stopniu wciśnięcia pedałów czy wykorzystaniu mocy i momentu obrotowego? To trochę zbędne. No i lepiej nie pytać się asystenta głosowego o opowiedzenie dowcipów, bo to typowe suchary.
Na kokpicie znajdziemy charakterystyczne dla Mercedesów nawiewy, jednak sam panel sterowania klimatyzacją jest dokładnie taki sam jak w Renault. Zresztą we wnętrzu znajdziemy wiele elementów przypominających o tym na jakim samochodzie bazuje Mercedes klasy T, ale naszym zdaniem nie jest to żadna wada.
Jak przystało na kombivana, w kabinie pasażerskiej znajdziemy mnóstwo schowków, kieszeni i półeczek. Mamy ogromną półkę nad przednimi fotelami oraz zamykane schowki przed pasażerem i w podłokietniku. Do tego dochodzą dwa uchwyty na kubki i ładowarka indukcyjna między przednimi fotelami, ale naszym zdaniem to miejsce nie jest zbyt dobrze wykorzystane, bo aż prosi się o to, aby zrobić tam jakiś pojemny schowek. W przednich drzwiach znajdziemy niezbyt pojemne kieszenie, które nie są niczym wyściełane, więc cokolwiek tam włożycie będzie wydawało dość nieprzyjemne dźwięki. Jest jeszcze półeczka pod panelem klimatyzacji, jednak jest ona tak wąska, że nie mamy pojęcia co można byłoby tam odłożyć.
Niewiele mogło się zmienić jeśli mówimy o pozycji za kierownicą, która jest typowa dla tego typu samochodów. Siedzi się dość pionowo a siedzisko nie jest wystarczająco długie, jednak fotele okazują się zaskakująco wygodne i nawet dłuższa jazda nie powodowała zmęczenia. Na pochwałę zasługuje duży zakres regulacji odcinka lędźwiowego, który obsługuje się elektrycznie. Sam fotel ma spory zakres regulacji, ale bez względu na to jak dokładnie ustawimy pozycję za kierownicą, w miejskich manewrach dość mocno przeszkadzają bardzo szerokie słupki A.
Z tyłu mamy kanapę z trzema wydzielonymi siedziskami. Szkoda, że Mercedes nie zdecydował się na zamontowanie trzech oddzielnych foteli, ale można się domyślać, że wymagałoby to zbyt dużej ingerencji. Mocowania isofix znajdują się tylko na zewnętrznych siedziskach, natomiast komfort podróżowania ponoszą stoliki w oparciach foteli, dwa porty USB typu A, gniazdo 12 V oraz otwierane okna. Może to ostatnie brzmi trochę dziwnie, ale nierzadko w kombivanach z tyłu mamy jedynie uchylne okienka także warto to docenić.
Generalnie, jeśli nie jeździcie z małymi dziećmi to Mercedes klasy T wydaje się samochodem przestronnym, jednak jeśli musicie zamontować foteliki z dodatkową nogą to sytuacja zmienia się diametralnie. Kiedy zamontowaliśmy takie foteliki to okazało się, że musieliśmy dość mocno przesunąć przednie fotele, aby dzieci miały wystarczająco dużo miejsca z tyłu. Fajnie, że podłoga z tyłu jest płaska, ale naszym zdaniem w takim samochodzie powinno być zdecydowanie więcej miejsca na nogi. No i jeśli mówimy o klasie premium to oczekiwalibyśmy elektrycznej obsługi przesuwnych drzwi a przynajmniej ich elektrycznego domykania, które mieliśmy w testowanym przez nas niedawno Fordzie Grand Tourneo Connect. No tyle, że tutaj tego nie mieliśmy a otwieranie i zamykanie przesuwnych drzwi wymaga dość sporej siły.
W Mercedesie klasy T nie mamy również elektrycznie otwieranej i zamykanej klapy bagażnika. A ze względu na swoje wymiary jest ciężka i zajmuje mnóstwo miejsca, więc warto zastanowić się nad wyborem dwuskrzydłowych drzwi. Może nie wyglądają tak dobrze, ale na pewno są bardziej praktyczne. Sam bagażnik jest ogromny i ma pojemność 517 litrów, jednak wystarczy zdjąć półkę i możemy załadować całkiem spore przedmioty. Po złożeniu drugiego rzędu siedzeń, pojemność bagażnika wzrasta do 2390 litrów.
Silnik i właściwości jezdne
Pod maskę prezentowanego egzemplarza trafił turbodoładowany diesel o pojemności 1.5 litra, który generuje moc 116 koni mechanicznych i maksymalny moment obrotowy 270 Nm. Jednostka wysokoprężna francuskiej konstrukcji jest bardzo dobrze znana jako dCi, natomiast w naszej testówce zestawiono ją z siedmiostopniową automatyczną przekładnią, która również pochodzi od Renault.
Generalnie układ napędowy bardzo dobrze pasuje do charakteru rodzinnego kombivana. Jest trochę ospały i raczej nie macie co liczyć na ponadprzeciętną dynamikę, ale chyba nikt nie spodziewa się tutaj sportowych osiągów. Pierwsza setka pojawia się na liczniku dopiero po 13 sekundach, natomiast prędkość maksymalna wynosi 177 km/h. Rzecz jasna Mercedes klasy T nie ma najmniejszych problemów, aby rozpędzić się do prędkości autostradowych, ale wyprzedzanie tirów z kompletem pasażerów na pokładzie staje się już pewnym wyzwaniem, więc lepiej sobie odpowiednio to zaplanować. Również w mieście albo w czasie normalnej jazdy dynamika jest wystarczająca a kultura pracy diesla wysoka.
Zdecydowanie gorzej robi się po wkręceniu jednostki wysokoprężnej na wyższe obroty kiedy można dostrzec niewystarczające wygłuszenie komory silnika a także to, że dieslowi po prostu zaczyna brakować wigoru. Zresztą mamy wrażenie, że Mercedes nie popracował tutaj nad wygłuszeniem. Co prawda do prędkości około 120 km/h nie mamy na co narzekać, ale później zaczyna robić się coraz głośniej a jazda z prędkościami autostradowymi zaczyna być uciążliwa.
Pochwalić możemy za to zawieszenie, bo wyraźnie czuć, że Mercedes podszedł do tego na poważnie i popracował, aby odczucia były jeszcze bardziej zbliżone do tych znanych z samochodów osobowych. Oczywiście nie ma mowy, aby były one identyczne, ale zawieszenie bardzo dobrze wybiera wszelkie nierówności, robiąc to cicho i zapewniając stabilność prowadzenia. Jedyną nerwowość można dostrzec w kwestii podatności na podmuchy, bo w takich warunkach Mercedes klasy T nie prowadzi się najlepiej.
W porównaniu do testowanego przez nas Forda Grand Tourneo Connect to po prostu przepaść. Gorzej wypada układ kierowniczy, który pracuje z dużym wspomaganiem i nie wystarczających odczuć, ale pewnie kierowcy docenią go w czasie miejskich manewrów, bo nie wymagają one żadnego wysiłku.
Jeśli chodzi o zużycie paliwa to jest ono naprawdę niezłe. W mieście uzyskiwaliśmy zużycie na poziomie 6,2 – 7,0 litrów co jak na sporych rozmiarów kombivana jest naprawdę dobrym osiągnięciem. Przy prędkości 120 km/h było to 5,2 litra, natomiast przy 140 km/h wzrosło do 6,5 litra. Trzeba jednak zauważyć, że bardzo dużo zależy od warunków atmosferycznych, bo jadąc pod wiatr, przy prędkości 140 km/h zużycie paliwa dochodziło do 10 litrów.
Przygody z elektroniką
O problemach z elektroniką we francuskich samochodach krążą legendy. Sami znamy przypadki kiedy francuskie samochody zaczynały żyć swoim życiem, ale dotyczyły one egzemplarzy, które zjechały z taśm produkcyjnych wiele lat temu. Nie sądziliśmy, że doświadczymy tego w samochodzie prasowym, który miał przejechane raptem 25 tysięcy kilometrów.
Nasza testówka uznała, że będzie to wyjątkowy test. Delikatny deszcze sprawił, że elektronika w naszej testówce totalnie zwariowała i praktycznie unieruchomiła wszystkie systemy wsparcia. Jadąc autostradą na desce rozdzielczej zapaliła się choinka ikonek sygnalizujących, że coś nie działa a na ekranie komputera pokładowego zaczęły wyświetlać się komunikaty. Jedyne co mogliśmy w tej sytuacji zrobić to zatrzymać samochód, odczekać kilka minut i sprawdzić czy problem nadal występuje. Wyobraźcie sobie nasze zdziwienie kiedy po ponownym włączeniu silnika okazało się, że sterowanie czymkolwiek z kolumny kierownicy nie działało. Nie dało się włączyć wycieraczek, kierunkowskazów, obsługiwać multimediów czy komputera pokładowego. Powtórzyliśmy cały proces, sterowanie wróciło i jakoś udało się nam dojechać, jednak do momentu zwrócenia auta do parku prasowego takie sytuacje się powtarzały.
Cennik
Za bazową wersję Mercedesa klasy T z silnikiem benzynowym o mocy 102 KM i 6 biegową manualną skrzynią trzeba zapłacić 138 488 złotych, czyli o 10 937 złotych więcej od podstawowej odmiany Mercedesa Citan.
Mocniejszy benzyniak o mocy 131 KM to już wydatek 143 654 złotych, natomiast za diesla trzeba zapłacić 146 114 złotych (95 KM) lub 151 280 złotych (116 KM). Automatyczna przekładnia nie jest dostępna tylko z bazowym benzyniakiem a w pozostałych odmianach wymaga dopłaty 12 295 złotych.
Drogo robi się jak spojrzymy na prezentowany egzemplarz, który startuje od kwoty 163 575 złotych, ale naszą testówkę poważnie doposażono w efekcie czego wzrosła ona do prawie 200 złotych. Cały czas mówimy o kwotach brutto.
Standardowym wyposażeniem naszego egzemplarza były m.in.: 16-sto calowe obręcze kół, elektryczny hamulec postojowy, drzwi przesuwne z lewej i prawej strony elektrycznie podnoszone szyby przednie z autodomykaniem, chromowana osłona chłodnicy, centralny podłokietnik ze schowkiem, podwyższony standard wykończenia wnętrza, oświetlenie wewnętrzne LED, nawiewy dla tylnego rzędu, asystent martwego pola, wielofunkcyjna kierownica z regulacją w dwóch płaszczyznach, czujnik deszczu i zmroku, aktywny asystent utrzymania pasa ruchu, tablica wskaźników z kolorowym ekranem 5,5”, tempomat czy asystent ruszania na wzniesieniu.
Największym problemem Mercedesa klasy T jest jego cena. Renault Kangoo i Nissan Townstar może nie mają tylu wersji, ale są zdecydowanie tańsze. Również testowany przez nas Ford Grand Tourneo Connect wypada pod tym względem lepiej a przecież jest on dostępny w wersji długiej, która w przypadku Mercedesa nie jest oferowana.
Podsumowanie
Powiedzmy sobie otwarcie, że liczyliśmy, że Mercedes klasy T da nam namiastkę czegoś co nazywamy klasą premium. Oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że dla samochodu bazującego na dostawczaku może być to praktycznie nieosiągalne, ale nasze oczekiwania i tak były wysokie. Wydaje się, że wszystko sprowadza się do kwestii ekonomicznych. Już teraz Mercedes klasy T do tanich nie należy a gdyby niemiecka marka podniosła jakość do tego czego byśmy oczekiwali to cena mogłaby być naprawdę bardzo, bardzo wysoka. Z drugiej strony jeśli ktoś poszukuje kombivana klasy premium to pewnie byłby w stanie wyłożyć odpowiednią kwotę.
Mercedes klasy T jest naprawdę dobrym samochodem, który oferuje przestronne, dobrze wykończone i wyposażone wnętrze, bardzo komfortowe zawieszenie i oszczędny układ napędowy. Jeśli potrzebujecie takiego samochodu to klasa T z pewnością spełni Wasze oczekiwania i będziecie z niego zadowoleni. Tym bardziej, że lista wyposażenia opcjonalnego również jest dość szeroka, więc każdy powinien znaleźć dla siebie odpowiednią konfigurację.
Problem polega również na dość znikomej różnicy względem bliźniaczych modeli w porównaniu do dopłaty jakiej oczekuje Mercedes za klasę T. Może się mylimy, ale mamy wrażenie, że Mercedes powtarza historię z klasą X. Nie mówimy, że klasa T jest zła, ale mając do wydania około 200 tysięcy złotych za dobrze wyposażony egzemplarz, warto zastanowić się nad zakupem jakiegoś SUV-a.
Przeczytajcie testy innych samochodów na naszej stronie
Mercedes klasy T 180 d EDC – dane techniczne | |
---|---|
Silnik: | wysokoprężny, turbodoładowany, pojemność 1461 ccm |
Maksymalna moc: | 116 KM przy 3.750 obr./min |
Maksymalny moment obrotowy: | 270 Nm przy 1.750 obr./min |
Skrzynia biegów i napęd: | automatyczna, siedmiostopniowa, napęd na przednie koła |
Przyspieszenie 0 – 100 km/h: | 13,2 s |
Prędkość maksymalna: | 177 km/h |
Średnie spalanie: | 5,7 l/100 km |
Pojemność zbiornika paliwa: | 54 l |
Wymiary (dł./wys./szer.): | 4498/1857/1859 mm |
Pojemność bagażnika: | 517 l |
Cennik
Mercedes klasy T – cennik brutto | |
---|---|
Wersja | Cena |
T 160 M6 102 KM (benzyna) | 138 488 zł |
T 180 M6 131 KM (benzyna) | 143 654 zł |
T 160 d M6 95 KM (diesel) | 146 114 zł |
T 180 d M6 116 KM (diesel) | 151 280 zł |
T 180 7EDC 131 KM (benzyna) | 155 949 zł |
T 160 d 7EDC 95 KM (diesel) | 158 409 zł |
T 180 d 7EDC 116 KM (diesel) | 163 575 zł |