Motoryzacja to nasza pasja

Blog motoryzacyjny moto-przestrzen.pl | Testy samochodów, nowości, opinie

Testy samochodów

Hyundai i10 1.0 T-GDI 100 KM N Line | TEST

Jeszcze kilka lat temu właściwie każdy producent miał w swojej ofercie miejskie autko. Czasy się zmieniają a coraz ostrzejsze normy emisji spalin sprawiają, że produkcja mieszczuchów przestaje się opłacać. Część producentów wycofała się z produkcji takich samochodów, ale na rynku wciąż są producenci, którzy ciągle wierzą w segment A i utrzymują ich produkcję. Jednym z nich jest Hyundai, który w zeszłym miesiącu ogłosił odświeżenie swojego najmniejszego modelu – i10.

Jak to bywa w parkach prasowych, do naszego testu trafiła nietypowa wersja. To usportowiona odmiana N Line, która poza dodatkami stylistycznymi oferowana jest z turbodoładowanym silnikiem 1.0 T-GDI o mocy 100 koni mechanicznych. Zwinne miejskie autko z mocnym silnikiem? Brzmi jak przepis na dobrą zabawę!

Stylistyka

Trzecia generacja koreańskiego mieszczucha trafiła na rynek w 2019 roku i wciąż prezentuje się bardzo stylowo i nowocześnie. Nasza wersja jest tutaj wyjątkowa, ponieważ do naszego garażu wjechała najbardziej usportowiona odmiana – N Line, która sprawia, że Hyundai i10 prezentuje się niezwykle zadziornie i atrakcyjnie. Oczywiście to jedynie pakiet stylistyczny, ale to właśnie on sprawia, że koreański mieszczuch zwraca na siebie niemałą uwagę.  I trudno się temu dziwić, bo dodatki stylistyczne nadają mu bardziej drapieżnego charakteru, natomiast lakier Intense Blue Pearl i 16-sto calowe obręcze kół sprawiają, że autko wygląda nad wyraz dojrzale.

W wersji N Line pojawił się przeprojektowany przedni pas, który wyróżnia się powiększoną atrapą chłodnicy wykończoną błyszczącą czernią, niecodziennymi światłami do jazdy dziennej a także czerwonymi wstawkami i emblematem N Line. W przedniej części znajdziemy również oryginalnie zarysowane reflektory, które nawet w opcji nie są wykonane w technologii LED.

Na słupku C umieszczono emblemat i10, który w wersji N Line ma kolor czerwony. Niby drobnostka, ale chyba sami przyznacie, że to bardzo fajny akcent. W tylnej części widać podwójną końcówkę układu wydechowego, czerwoną listwę a także atrapę dyfuzora. Nad tylną szybą nie mogło zabraknąć spojlera dachowego a całość dopełniają ładnie zaprojektowane tylne światła. Naszym zdaniem Hyundai i10 N Line wygląda świetnie. Zwłaszcza jeśli mówimy o naszym egzemplarzu, który został bardzo dobrze skonfigurowany.

Na koniec kilka słów o wymiarach, bo w miejskich autkach jest to również istotne. Prezentowany Hyundai i10 mierzy 3675 milimetrów długości, 1680 milimetrów szerokości i 1483 milimetrów wysokości, natomiast rozstaw osi wynosi tutaj 2425 milimetrów. Dawno nie jeździliśmy tak małym autkiem i trochę już zapomnieliśmy jaką daje frajdę w mieście. Hyundai i10 to typowy mieszczuch, który został zaprojektowany, aby radzić sobie w najbardziej zatłoczonych miejscach i z tego zadania wywiązuje się znakomicie. Kompaktowe rozmiary sprawiają, że autkiem wciśniecie się praktycznie wszędzie, natomiast spory rozstaw osi ma tutaj kluczowe znaczenie jeśli chodzi o uzyskanie jak największej przestrzeni we wnętrzu.

Wnętrze i wyposażenie

Po mieszczuchu raczej nie spodziewamy się przestronnego wnętrza, bo zupełnie inna jest ich rola, ale w tym aspekcie Hyundai i10 bardzo pozytywnie zaskakuje. To co raczej nikogo nie zaskoczy to wykończenie wnętrza, ponieważ wszędzie jesteśmy otoczeni twardymi tworzywami, ale to akurat typowe dla tego segmentu. Fajnie, że plastiki mają różne faktury, dzięki czemu kokpit wygląda nieco atrakcyjniej, ale szkoda, że nawet na podłokietnikach drzwi nie mamy jakiegokolwiek miękkiego materiału. Doceniamy spasowanie poszczególnych elementów, które jest znakomite, dzięki czemu nawet na bardzo kiepskich drogach, nie słyszeliśmy żadnych odgłosów skrzypienia czy trzeszczenia.

Czym wyróżnia się wersja N Line? Mamy tutaj materiałową tapicerkę N Line, metalowe nakładki na pedały, kierownicę i gałkę dźwigni biegów obszyte skórą z logo N Line. Kierownica jest bardzo mięsista i świetnie leży w dłoniach. To samo można powiedzieć o lewarku zmiany biegów, który prezentuje się rewelacyjnie i ma bardzo krótkie skoki. Poza tym znajdziemy tutaj czarną podsufitkę, czerwone przeszycia oraz czerwone obwódki nawiewów.

Już od bazowej wersji wyposażenia zestaw wskaźników jest zintegrowany z radiem, natomiast w naszej wersji był on połączony z systemem info-rozrywki. Wygląda to bardzo ładnie i nie przeszkadzało nam nawet to, że ramka została wykończona błyszczącą czernią. Na szczęście nie jest to miejsce, które łatwo się porysuje, więc nie zwraca się na to jakiejś szczególnej uwagi.

Analogowy zestaw wskaźników jest bardzo czytelny i estetyczny, natomiast wyświetlacz komputera pokładowego o wielkości 3,5” dostarcza kierowcy najważniejszych informacji. Komputerem sterujemy za pomocą przycisków na kierownicy. Jeśli chodzi o system info-rozrywki to nie jest on rozbudowany, więc jego obsługa jest bardzo prosta, chociaż momentami mieliśmy wrażenie, że nie działa zbyt szybko. Widać to w momencie podłączenia Android Auto, bo zanim cokolwiek się załaduje to minie dłuższa chwila. No i niestety Android Auto działa tylko przewodowo, więc za każdym razem trzeba podłączać się kabelkiem. Poza tym ośmiocalowy ekran dobrze reaguje na dotyk, natomiast fizyczne przyciski po obu stronach ułatwiają poruszanie się po menu.

Szkoda, że nawet w wersji N Line standardem jest tylko manualna klimatyzacja i jeśli chcielibyście mieć klimatyzację automatyczną to trzeba dorzucić 2 700 złotych na pakiet Comfort. Poza klimatyzacją automatyczną dostajemy jeszcze m.in.: fotel kierowcy z podłokietnikiem, podgrzewane przednie fotele, przednie i tylne szyby sterowane elektrycznie, dwupoziomową podłogę bagażnika, siatkę do mocowania bagaży, haczyki do mocowania bagaży oraz podgrzewaną kierownicę.

Nie zapomniano o praktycznych aspektach. Mamy półeczkę za lewarkiem zmiany biegów, kilka przegródek pomiędzy przednimi fotelami, półkę przed pasażerem oraz zamykany schowek, który również znajduje się przed pasażerem. Do tego znajdziemy jeszcze niewielkie kieszenie w drzwiach, więc mamy tutaj naprawdę sporo miejsca, aby odłożyć jakieś przedmioty. Za lewarkiem zmiany biegów umieszczono dwa porty USB typu A oraz gniazdo 12 V, ale nie mamy tutaj ładowarki indukcyjnej. Ta dostępna jest tylko w wersji Smart.

Generalnie do obsługi nie możemy się przyczepić, bo wszystko zostało rozmieszczone tam gdzie powinno dzięki czemu obsługa jest intuicyjna. Mamy sporo fizycznych przycisków, które mają duże rozmiary i są dobrze opisane. To duża zaleta i10. Ma to być prosty samochód, którego obsługa nie jest skomplikowana. To szczególnie ważne w mieście, gdzie dużo się dzieje. Jednym szybkim ruchem zmieniamy jakieś ustawienia i możemy skupić się na dalszej jeździe.

Na początku stwierdziliśmy, że Hyundai i10 jest zaskakująco przestronnym autkiem. Tradycyjnie nie ma problemu z zajęciem wygodnej pozycji w przednich fotelach, ale byliśmy bardzo zaskoczeni, że na tylnej kanapie bez najmniejszych problemów zamontowaliśmy dwa foteliki dziecięce, które wymagały dodatkowej bazy isofix. Uwierzcie nam, że nawet w samochodach segmentu B bywa to czasem dość trudne.

Przednie fotele są wygodne i w mieście sprawdzają się bardzo dobrze, natomiast po pokonaniu ponad półtoragodzinnej trasy, również nie doskwierało nam zmęczenie. No może poza zmęczeniem akustycznym wynikającym z kiepskiego wyciszenia. Nadkola w ogóle nie są wyciszone, więc doskonale słychać uderzenie każdego kamyczka, natomiast na drogach szybkiego ruchu we wnętrzu robi się już głośno. Taki urok typowego miejskiego autka.

Jeśli chodzi o miejsce pracy kierowcy to tutaj również możemy nieco ponarzekać. Widoczność jest bardzo dobra a manewrowanie ułatwiają duże lusterka i kamera cofania, ale nie mogliśmy znaleźć odpowiedniej pozycji do jazdy. Niestety kierownica jest regulowana tylko w pionie, więc trzeba iść na pewne ustępstwa i nie jest ona idealna. Warto zwrócić na to uwagę.

Na tylnej kanapie jest bardzo dużo miejsca, zarówno na nogi, jak i nad głowami. Po ustawieniu przednich foteli dla osób o wzroście 180 centymetrów, bez problemu mogliśmy usiąść za sobą. Najważniejsze, że po zamontowaniu fotelików pozostaje wciąż wystarczająco dużo przestrzeni. Warto również zauważyć, że tylne drzwi otwierają się bardzo szeroko co pomaga w zapakowaniu dzieciaków do fotelików.

Bagażnik ma tutaj solidne 252 litry pojemności, które po złożeniu tylnej kanapy zwiększają się do 1050 litrów.

Silnik i właściwości jezdne

Hyundai i10 oferowany jest w trzech wariantach silnikowych – 1.0 MPI 67 KM, 1.2 MPI 84 KM oraz 1.0 T-GDI 100 KM. Wszystkie wersje dostępne są z pięciobiegową manualną skrzynią biegów, natomiast w przypadku obu silników wolnossących możemy zamówić skrzynię zautomatyzowaną. Jeśli zdecydujecie się na wersję 1.2 MPI 84 KM 5MT to można zamówić do niej instalację LPG, która kosztuje 6 739 złotych.

Do naszego testu trafiła najmocniejsza odmiana, która dostępna jest tylko w wersji N Line. To turbodoładowany benzyniak o mocy 100 koni mechanicznych i maksymalnym momencie obrotowym 172 Nm, dzięki czemu osiąga pierwszą setkę w czasie 10,5 sekundy i może rozpędzić się do prędkości 185 km/h.

To absolutnie wystarcza do tego, aby Hyundai i10 był żwawym autkiem. Trzycylindrowiec ma świetną elastyczność i bardzo chętnie wkręca się na wyższe obroty, gdzie czuje się naprawdę bardzo dobrze. Trzeba tylko ignorować podpowiedzi komputera pokładowego, aby wrzucić wyższy bieg, bo nie wpływa to na zużycie paliwa a jedynie zamula układ napędowy.

A litrowy silniczek dość słabo sobie z nimi radzi. Po naciśnięciu pedału przyspieszenia niewiele się dzieje a jednostka wydaje dźwięki jakby bardzo się męczyła. Jeśli taka jazda nie przynosi jakiś oszczędności to lepiej wykorzystywać układ napędowy w taki sposób w jaki czuje się najlepiej.

Rozumiemy, że słabsze jednostki zestawiono z pięciobiegowymi manualami, ale w najmocniejszym wariancie przydałaby się sześciobiegowa skrzynia, która zapewniłaby trochę lepsze odczucia przy wyższych prędkościach. To chyba największa wada, bo sam lewarek pracuje bardzo przyjemnie a jego skoki są krótkie.

Jazda Hyundaiem i10 N Line daje mnóstwo frajdy. Układ kierowniczy pracuje z przyjemnym oporem, natomiast zawieszenie pozwala na bardziej dynamiczną jazdę. W mieście można docenić znakomitą zwrotność i kompaktowe wymiary, dzięki czemu mieszczuch wciśnie się praktycznie wszędzie. Na krętych drogach można docenić jego zwinność i to jak posłusznie reaguje na polecenia kierowcy, więc można się nim trochę pobawić. To niby tylko stukonny silnik, ale trzeba pamiętać o tym, że autko waży niewiele ponad tonę, więc to całkiem poważna moc. Niestety ma to też swoje konsekwencje, bo Hyundai i10 jest podatny na podmuchy i w takich warunkach bywa nieco nerwowy. Koreański mieszczuch nie lubi też krótkich poprzecznych nierówności, które są wyraźnie odczuwalne we wnętrzu.

Ma to też spory wpływ na zużycie paliwa, które znacząco wówczas wzrasta. No ale jeśli warunki są dobre to Hyundai i10 1.0 T-GDI 100 KM jest oszczędny. W mieście trzeba przygotować się na zużycie paliwa w granicach 5,5 – 6,0 litrów. Przy prędkości 100 km/h można zejść poniżej 4 litrów, natomiast przy 120 km/h wynosiło ono 5,2 – 5,5 litra. Gorzej było przy 140 km/h, bo wówczas spalanie wzrasta do 7,5 – 8,0 litrów a to już sporo.

Cennik

Bazowa wersja Pure z silnikiem 1.0 MPI 67 KM została wyceniona na 54 600 złotych. Brzmi świetnie, prawda? Problem w tym, że w takiej odmianie nie dostajemy m.in. klimatyzacji manualnej, więc już na samym wstępie trzeba byłoby dorzucić 5 000 złotych na pakiet Cool. To daje 59 600 złotych, natomiast od 62 000 złotych startuje wersja Modern, która poza lepszym wyposażeniem, oferuje również większe możliwości w wyborze napędu.

Naszym zdaniem warto zainteresować się nieco mocniejszym benzyniakiem 1.0 MPI 84 KM za który trzeba zapłacić 64 500 złotych, ale możemy do niego założyć instalację LPG, która w dłuższej perspektywie czasu może okazać się dobrą inwestycją. Do obu wariantów silnika 1.0 MPI można zamówić skrzynię zautomatyzowaną, która wymaga dopłaty 4 000 złotych. W miejskim autku na pewno jest to wygodne, jednak trzeba liczyć się z gorszymi osiągami a naszym zdaniem manual jest tutaj bardzo fajny.

Prezentowana wersja N Line oferowana jest z silnikiem 1.0 MPI 84 KM oraz 1.0 T-GDI 100 KM, ale nie mamy tutaj możliwości wyboru skrzyni biegów. Wersja N Line zawsze oznacza pięciobiegowego manuala, ale to akurat zrozumiałe. Jeśli jesteście zainteresowani najmocniejszym benzyniakiem to jest on dostępny wyłącznie w wersji N Line.

Wersja 1.2 MPI 84 KM to wydatek przynajmniej 71 300 złotych, natomiast 1.0 T-GDI 100 KM kosztuje 74 500 złotych i naszym zdaniem warto dopłacić 3 200 złotych do mocniejszego benzyniaka. Ile trzeba zapłacić za prezentowany egzemplarz? Dochodzi tutaj jeszcze pakiet Tech, pakiet Comfort oraz lakier, więc finalnie mamy 82 600 złotych.

To sporo biorąc pod uwagę to, że mówimy o miejskim autku, jednak w dzisiejszych czasach ceny nowych samochodów są tak wysokie, że należy to traktować jako niezłą okazję. Tym bardziej, że wyposażenia jest właściwie kompletne, bo w wersji N Line poza pakietem stylistycznym otrzymujemy m.in.: światła dzienne, pozycyjne i tylne wykonane w technologii LED, przednie światła przeciwmgielne, elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka boczne, 16-sto calowe obręcze kół, klimatyzację manualną, tempomat, asystenta utrzymywania pasa ruchu, ogranicznik prędkości, tylne czujniki parkowania, radio RDS+ DAB czy Bluetooth.

Podsumowanie

Jeśli szukacie miejskiego autka ze sportowym zacięciem to Hyundai i10 N Line jest bardzo ciekawą propozycją i samochodem, który właściwie nie ma konkurencji. Pomimo tego, że segment A jest coraz mniejszy to na rynku znajdziemy jeszcze kilku mieszczuchów, jednak nie są one oferowane z turbodoładowanymi silnikami. W Kia Picanto czy Mitsubishi Space Star znajdziemy słabsze silniki, natomiast Abarth 500 jest zdecydowanie mocniejszy i droższy.

Wracając do Hyundaia i10 N Line to dopracowane, praktyczne i funkcjonalne autko. Wygląda świetnie, ma przestronne wnętrze, jest proste w obsłudze a turbodoładowany benzyniak zapewnia bardzo dobre osiągi i nie jest przesadnie paliwożerny. No i nie możemy zapomnieć o tym, że miasta są coraz bardziej zatłoczone a miejsc do parkowania jest coraz mniej, więc autko, które wciśnie się praktycznie wszędzie jest sporą zaletą.

Pytanie, czy 80 tysięcy za miejskie autko to nie przesada? Wiadomo, że nowe samochody są drogie, ale dokładając 10 tysięcy złotych można kupić i20 N Line, które jest większe, lepiej wykończone i co najważniejsze, ma sześciobiegową skrzynię.

Odpowiedź nie jest prosta. Wszystko zależy od tego czego potrzebujecie, bo jeśli Hyundai i10 N Line jest dla Was wystarczająco przestronny to na pewno nie będziecie żałowali jeśli się na niego zdecydujecie. To autko potrafi dać mnóstwo frajdy i pozostawiło po sobie bardzo pozytywne wrażenia.

Przeczytajcie testy innych samochodów na naszej stronie

Hyundai i10 1.0 T-GDI 100 KM – dane techniczne:
Silnik:benzynowy, turbodoładowany, pojemność 998 ccm
Maksymalna moc:100 KM przy 4.500 obr./min
Maksymalny moment obrotowy:172 Nm przy 1.500 obr./min
Skrzynia biegów i napęd:manualna, pięciobiegowa, napęd na przednie koła
Przyspieszenie 0 – 100 km/h:10,5 s
Prędkość maksymalna:185 km/h
Średnie spalanie (w cyklu mieszanym):5,4  l/100 km
Pojemność zbiornika paliwa:36 l
Wymiary (dł./wys./szer.):3675/1483/1680
Pojemność bagażnika:252 l

Cennik

Hyundai i10 – rok produkcji 2023
WersjaPureModernSmartN Line
1.0 MPI 5MT 67 KM54 600 zł62 000 zł
1.0 MPI 5AMT 67 KM66 000 zł
1.2 MPI 5MT 84 KM64 500 zł77 900 zł71 300 zł
1.2 MPI 5AMT 84 KM68 500 zł81 900 zł
1.0 T-GDI 5MT 100 KM74 500 zł