Suzuki Ignis SHVS – droga ekologia

Ignis to jeden z najdziwniejszych i najbardziej nieobliczalnych samochodów jakimi mieliśmy okazję jeździć. Odważna stylistyka, bogate wyposażenie, nowoczesne technologie i oszczędny silnik sprawiają, że jest to propozycja na którą warto zwrócić uwagę. Przynajmniej dopóki nie spojrzymy w cennik i nie przyjrzymy się z bliska materiałom wykończeniowym.

Nie mamy żadnych zastrzeżeń co do jego funkcjonalności. Jak na małe miejskie autko przystało to jest on niezwykle praktyczny. Wysoka pozycja za kierownicą, kompaktowe wymiary i spory bagażnik dają duże możliwości. Niecodzienny design sprawia, że mieszczuchowi nieznane jest pojęcie nudy. Projekt miał przemówić do osób młodych, aktywnych, które lubią się wyróżnić i cenią sobie opcje personalizacji. O dziwo z naszego doświadczenia wynika, że Suzuki Ignis budzi największe zainteresowanie wśród zdecydowanie starszych kierowców.

Zauważyliśmy to już w trakcie testu wersji benzynowej, ale myśleliśmy, że może to zwykły przypadek. To samo potwierdziło się także w czasie naszej kilkudniowej przygody z Ignisem SHVS. Mało tego. Ledwo odebraliśmy kluczyli do naszego auta, nie zdążyliśmy go otworzyć a już małżeństwo z wieloletnim stażem przyglądało się Ignisowi i chciało dowiedzieć się czegoś więcej na jego temat. Podobnych emocji nie wykazuje młodsze pokolenie. A przynajmniej nasi znajomi z którymi rozmawialiśmy na jego temat i pokazywaliśmy jak prezentuje się „pierwszy ultra kompaktowy SUV”.

Prawdę mówiąc to trudno się temu dziwić. Suzuki Ignis to jeden z najmniejszych modeli w gamie japońskiego koncernu a jego cena jest bliższa tym największym. Jest mniejszy od Baleno i Swift, ale jednocześnie jest od nich o kilka tysięcy złotych droższy. Podstawowa wersja została wyceniona na 52.100 złotych, ale nasz hybrydowy egzemplarz to wydatek przynajmniej 71.100 złotych.

No właśnie. Hybryda. W dość osobliwym wydaniu. Nie boimy się powiedzieć, że każdy od razu wyobraża sobie samochód wyposażony w silnik elektryczny, który pozwala na przejechanie przynajmniej niewielkiego dystansu przy wykorzystaniu tylko energii elektrycznej. W Suzuki jest to rozwiązane zupełnie inaczej dlatego ich wynalazek określa się mianem miękkiej hybrydy.

Zamiast silnika elektrycznego i ciężkich akumulatorów zastosowano alternator zespolony z rozrusznikiem ISG (pełniący rolę silnika elektrycznego) oraz wydajny akumulator litowo-jonowy o wysokiej sprawności w zakresie ładowania i oddawania energii. To sprawia, że w porównaniu do zwykłej wersji, SHVS jest cięższy o kilkanaście kilogramów…

…i droższy o 7.000 złotych, ale trzeba wspomnieć o jednej dość ważnej kwestii. To różnica w wersji Elegance, bo tylko w takiej oferowana jest hybryda. Oznacza to, że jeśli chcecie mieć hybrydę to musicie wybrać najbardziej wypasioną wersję. Trochę szkoda, że nie można wybrać niższego poziomu wyposażenia. Poza tym SHVS może mieć napęd tylko na przednią oś.

Głównym źródłem napędu jest wolnossący silnik benzynowy o pojemności 1.2 litra, który osiąga moc 90 koni mechanicznych i maksymalny moment obrotowy 120 Nm. Miękka hybryda nie wpływa na przyspieszenie i prędkość maksymalną dlatego w codziennym użytkowaniu nie da się odczuć, że to coś więcej niż zwykły benzyniak. Trzeba pochwalić czterocylindrowca za kulturę pracy – jest cichy i chętnie wkręca się na wyższe obroty nie wydając przy tym nadmiernie irytujących dźwięków. Pierwszą setkę osiągniemy po prawie 12 sekundach, natomiast wskazówka prędkościomierza zatrzyma się przy wartości 170 km/h. I pewnie taką prędkość maksymalną da się rozwinąć, ale odradzamy sprawdzanie tego, bo lekkie i pudełkowate nadwozie jest podatne na wiatr i można się nagle zdziwić. Tak w ogóle to Suzuki Ignis na żywo sprawia wrażenie bardziej dynamicznego i żwawego niż wynika to z danych technicznych. Start spod świateł potraf pozytywnie zaskoczyć.

Trochę szkoda, że układ kierowniczy nie jest zbyt precyzyjny i ciągle trzeba korygować tor jazdy. To właściwie wyklucza bardziej dynamiczną jazdę, ale czy to źle? Absolutnie nie. Ignis to przede wszystkim miejskie autko, które ma być praktyczne i w takich warunkach mocne wspomagane układu kierowniczego okazuje się zaletą. Pod tym względem kroku dotrzymuje zawieszenie nastawione w dużej mierze na komfort, więc w łukach możemy odczuć wychylanie się nadwozia natomiast nierówności w zakrętach potrafią wyprowadzić autko z równowagi.

Największe różnice powinniśmy zauważyć na stacji benzynowej, chociaż nie tak duże jak można byłoby się tego spodziewać. Wynika to przede wszystkim z faktu, że Ignis SHVS nie może poruszać się wyłącznie dzięki energii elektrycznej. Układ wspomaga jedynie jednostkę spalinową co wpływa na obniżenie zużycia paliwa, które jest najbardziej zauważalne w warunkach miejskich.

Zgodnie z danymi technicznymi standardowa wersja zużywa w mieście 5.5 litra, w trasie 4.1 litra natomiast w cyklu mieszanym 4.6 litra benzyny na każde sto kilometrów. Odmiana SHVS powinna potrzebować na to odpowiednio: 4.9 litra, 4.0 litry i 4.3 litra. I są to wartości jak najbardziej realne, nawet w zimowej scenerii. Dynamiczna jazda w mieście zakończy się wynikiem w okolicach 6 litrów, ale wystarczy trochę bardziej spokojna jazda, aby uzyskać 5.0 – 5.2 litra. O tym jak ekonomiczny potrafi być taki zestaw najlepiej świadczy to, że w czasie kilkunastokilometrowego odcinka testowego udało się nam zejść ze średnim spalaniem poniżej 4 litrów! Pewnie entuzjaści ekonomicznej jazdy będą potrafili poprawić ten wynik.

Czy inwestycja w hybrydę ma sens? Jeśli weźmiemy pod uwagę wyniki uzyskane w testach laboratoryjnych to dopłata nigdy się nam nie zwróci. Co innego jeśli obowiązywałyby powszechne ulgi do zakupu czy eksploatacji (np. zwolnienie z opłat za parkowanie) takiego rodzaju samochodu. Być może już niedługo zmieni się w tym temacie i wówczas taka inwestycja będzie bardziej opłacalna.

Japońskiego mieszczucha trzeba pochwalić za cały wachlarz systemów wspomagających kierowcę i podwyższających poziom bezpieczeństwa. Najbardziej przydatnym w mieście jest system zapobiegania kolizjom pracujący w oparciu o kamerę stereo Dual Camera Brake Support. Wykrywa one linie na jezdni, pieszych i inne pojazdy znajdujące się przed samochodem. Działa w zakresie od 5 do 120 km/h. W teorii wszystko brzmi świetnie, ale w praktyce system potrafi doprowadzić kierowcę do szału. System jest przewrażliwiony, chociaż to mało powiedziane. Przykładowo poruszając się po drogach technicznych wokół okolic przebudowywanych dróg system potrafi uruchomić alarm tylko dlatego, że droga zakręca przed górką ziemi. Do tego sam alarm jest tak hałaśliwy, że bardziej straszy niż informuje. Jeśli inżynierowie poprawią jego działanie to będzie naprawdę świetny.

Wróćmy jeszcze na chwilę do funkcjonalności. Kabina pasażerska oferuje zaskakująco dużo miejsca nad głowami podróżujących, ale ze względu na niewielką szerokość konstrukcji nawet w przednich fotelach można się „trącać” łokciami. Najważniejsze, że jest sporo miejsca na nogi, a fotele i tylna kanapa zapewniają komfortowe warunki.

Widać, że rozmieszczenie poszczególnych elementów zostało dobrze przemyślane, dzięki czemu wnętrze jest praktyczne i ergonomiczne. Mamy schowki, półeczki i kieszenie, więc nie ma żadnych problemów z tym, aby przydatne dla nas rzeczy były zawsze w naszym zasięgu. Obsługa systemu multimedialnego również nie powinna sprawić kłopotów. Menu jest przejrzyste i logicznie rozplanowane.

Design kokpitu jest równie ciekawy co stylistyka nadwozia. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę dobrze wyposażony egzemplarz i kolorowe wstawki. Wszystko prezentuje się naprawdę atrakcyjnie. Trochę gorsze wrażenie można odnieść po bliższym przyjrzeniu się poszczególnym elementom. Króluje tutaj twardy plastik, o niezbyt dobrej jakości. Do tego w niektórych miejscach, takich jak na przykład okolice lewarka skrzyni biegów, spasowanie elementów budzi nasze poważne zastrzeżenia. Wybaczylibyśmy to mieszczuchowi gdyby nie fakt, że kosztuje ponad 70 tysięcy złotych.

Kiedyś usłyszeliśmy, że aby kupić Suzuki Ignis trzeba go naprawdę bardzo chcieć. I prawdę mówiąc to trudno się z tym nie zgodzić. Japońskie auto pozwala poczuć się wyjątkowo. Jest nowoczesne, praktyczne, świetnie wyposażone i ekonomiczne. Kompaktowe wymiary w połączeniu z lekko pracującym układem kierowniczym i kamerą cofania umożliwiają zaparkowanie praktycznie wszędzie. To niesamowicie ważne w przypadku miejskiego autka. Wszystko fajnie…gdyby nie ta cena i jakość plastików…

Suzuki Ignis 1.2 DualJet Hybrid – dane techniczne:
Silnik:benzynowy, wolnossący, pojemność 1242 ccm
Maksymalna moc:90 KM przy 6.000 obr./min
Maksymalny moment obrotowy:120 Nm przy 4.400 obr./min
Skrzynia biegów i napęd:manualna, pięciobiegowa, napęd na przód
Przyspieszenie 0 – 100 km/h:b.d.
Prędkość maksymalna:170 km/h
Średnie spalanie (miasto/trasa/mieszany):4,9/4,0/4,3 l/100 km
Pojemność zbiornika paliwa:32 l
Wymiary (dł./wys./szer.):3700/1595/1690
Pojemność bagażnika:260 l
Cena prezentowanego egzemplarza:74 190 złotych

Cennik

Suzuki Ignis
SilnikComfortPremiumElegance
1.2 DualJet 2WD 5MT52 100 zł57 100 zł64 100 zł
1.2 DualJet 2WD AGS61 100 zł
1.2 DualJet 4WD 5MT64 100 zł71 100 zł
1.2 DualJet SHVS 2WD 5MT71 100 zł