Kiedy w 2017 roku podczas salonu samochodowego we Frankfurcie Honda zaprezentowała studyjny model Urban EV Concept chyba nikt nie spodziewał się, że zaledwie dwa lata później trafi on do seryjnej produkcji w podobnej formie. I być może to jeden z głównych powodów dla którego Honda e cieszy się na naszych ulicach tak ogromnym zainteresowaniem. Chyba przyznacie, że wygląda jakby była jakimś samochodem pokazowym, prawda?
Oczywiście japoński mieszczuch nie został stworzony do tego, aby realnie wpłynąć na wyniki sprzedażowe marki, ale miał pokazać jej zaangażowanie w elektromobilność a także pokazać jakimi możliwościami dysponuje Honda. A możliwości są ogromne, bo wystarczy wspomnieć o tym, że we wnętrzu znajdziemy aż sześć ekranów, mnóstwo ciekawych rozwiązań a sam design jest niezwykle oryginalny. Są też pewne wady, takie jak mały zasięg i wysoka cena. To samochód pełen sprzeczności i nawet po tygodniu spędzonym za jego kierownicą trudno nam go jednoznacznie ocenić.
Jedno jest pewne. Honda e wzbudza wiele kontrowersji. Zachwyca i szokuje jednocześnie, ale chyba dokładnie o to chodziło japońskiej marce. Na pewno nie jest to też samochód dla kogoś kto nie chce się wyróżniać, bo to jaką uwagę zwraca na siebie Honda e było dla nas nie lada zaskoczeniem. Ludzie pokazywali ją palcami, uśmiechali się, robili zdjęcia i podnosili kciuki do góry. Gdyby tego było mało to inni kierowcy potrafili nas wyprzedzić, zwolnić i przyglądać się naszej testówce z nieskrywaną radością. Pomimo tego, że design jest kontrowersyjny to reakcje z jakimi się spotykaliśmy były bardzo pozytywne.
Stylistyka
Mówi się, że o gustach się nie dyskutuje i absolutnie nie będziemy z tym polemizować. Jedni ją pokochają, inni znienawidzą. Jednak wydaje się nam, że Honda e robi dokładnie to czego od niej oczekiwano, czyli wzbudza mnóstwo emocji a jej design sprawia, że nie da się przejść obok niej obojętnie. Nie można jej również odmówić tego, że to niezwykle oryginalne, futurystyczne i charakterne autko, które nawiązuje swoją stylistyką do modeli japońskiej marki z lat 70-tych.
Jak przystało na miejskie autko, Honda e ma bardzo kompaktowe wymiary. Ma długość 3894 milimetrów, szerokość 1752 milimetrów i wysokość 1512 milimetrów, natomiast rozstaw osi to 2538 milimetrów. Jak to wypada na tle takich konkurentów jak Fiat 500, Peugeot e-208 czy Renault Zoe E-Tech? Na szerokość różnice są symboliczne, natomiast jeśli mówimy o długości to Peugeot e-208 i Renault Zoe E-tech są dłuższe o odpowiednio 16,1 centymetra i 19,3 centymetra, natomiast Fiat 500 jest krótszy o 26,2 centymetra.
Wracając do designu to czy Honda e nie przypomina Wam trochę uśmiechniętego pieska? Może trochę poniosła nas fantazja, ale właśnie takie wrażenie odnosiliśmy i być może dlatego dla wielu osób to autko wygląda tak uroczo?
Przednia i tylna część nadwozia wyglądają bardzo podobnie. To właśnie tutaj znajdziemy najbardziej charakterystyczne elementy, czyli okrągłe światła, które umieszczono w czarnej blendzie. Kształt przedniego i tylnego zderzaka również jest bardzo podobny i optycznie poszerza tego niewielkiego mieszczucha. Taka stylistyka może się podobać lub nie, ale nikt nie może zarzucić projektantom tego, że nie wykonali dobrej roboty tworząc coś co wychodzi poza obecne schematy. Proste linie i minimalizm dają tutaj świetny efekt.
Poza futurystycznym designem nie zabrakło tutaj również wielu ciekawych rozwiązań. Zamiast tradycyjnych lusterek bocznych mamy kamery. Przednie klamki są wysuwane, natomiast tylne klamki ukryto w tylnym słupku. Gdyby tego było mało to wszystkie szyby są bezramkowe! To zawsze wygląda świetnie.
Problem w tym, że niektóre rozwiązania są trochę zbyt designerskie. Na masce znajdziemy klapkę pod którą umieszczono gniazdo ładowania, które możemy otworzyć przyciskiem na przedniej blendzie lub przyciskiem na kluczyku. Wszystko fajnie tylko ktoś chyba nie przemyślał tego, że samochód trzeba ładować również w deszczu czy śniegu, więc umieszczenie gniazda ładowania w pionie jest trochę niefortunne. Być może jakoś to zabezpieczono, ale podłączając kabel do ładowania w czasie ulewy woleliśmy chwilę poczekać, aby woda nie dostała się do wnętrza.
Nasz egzemplarz wyposażono w całkiem spore jak na takie autko, 17-sto calowe obręcze kół oraz lakier Modern Steel Metallic, ale w palecie znajdziemy zdecydowanie żywsze kolory takie jak Charge Yellow czy Premium Crystal Blue Metallic.
Wnętrze i wyposażenie
Wnętrze jest już mniej kontrowersyjne, ale z pewnością nie jest mniej futurystyczne. To połączenie stylu retro z nowoczesnością, gadżetów z ergonomią i praktyczności z przekombinowanymi rozwiązaniami. Brzmi skomplikowanie? Być może, ale właśnie takie jest wnętrze Hondy e, które bardzo nas zaskoczyło. Zarówno pozytywnie, jak i negatywnie.
Zacznijmy jednak od wykończenia, które jest świetne. Naprawdę byliśmy zaskoczeni tym jakich materiałów użyto we wnętrzu bo nie powstydziłyby się ich samochody aspirujące do klasy premium. Na boczkach drzwi znajdziemy skórzane i materiałowe obicie, które są miękkie i bardzo przyjemne w dotyku. Na desce rozdzielczej oraz tunelu środkowym znajdziemy imitację drewna, natomiast skórzana tapicerka została uzupełniona o materiał z boczków drzwi. Twardsze tworzywa mają bardzo dobrą jakość i zostały odpowiednio spasowane, natomiast błyszcząca czerń fortepianowa pojawia się tylko w symbolicznej ilości.
Na desce rozdzielczej znajdziemy aż pięć ekranów! Przy słupkach A umieszczono dwa sześciocalowe ekrany na których wyświetla się obraz z kamer pełniących funkcję lusterek bocznych. Za kierownicą mamy cyfrowe zegary z wyświetlaczem o przekątnej 8,8 cala, które połączono z dwoma ekranami systemu info-rozrywki o przekątnej 12,3 cala każdy. Mamy jeszcze szósty ekran w lusterku wstecznym.
Czy taka ilość ekranów ma jakiś sens? Jeśli mówimy o cyfrowych lusterkach bocznych to na pewno wymagają one przyzwyczajenia i w ciągu kilku dni testu nie da się do tego całkowicie przyzwyczaić. Na początku zupełnie nie wyczuwamy odległości i wydaje się nam, że pojazdy znajdują się zdecydowanie bliżej niż w rzeczywistości. Na szczęście mamy linie pomocnicze pomagające ocenić dystans oraz system monitorujący martwe pole co zdecydowanie ułatwia adaptację. Jeździliśmy w słoneczne dni, w ulewie, po zmroku i w mroźne poranki. Obraz zawsze był wyraźny, chociaż trzeba pamiętać o tym, aby wozić ze sobą jakąś szmatkę. W normalnych lusterkach wystarczy włączyć podgrzewanie i wilgoć odparuje, natomiast tutaj czegoś takiego nie ma.
No ale to nie jest jakiś poważny problem. Zdecydowanie większym problemem jest to, że niezależnie od tego w jakiej pozycji usiądziemy, obraz zawsze jest taki sam. Wyobraźcie sobie, że wjeżdżacie na jakiś wiadukt czy most gdzie nie ma pasa rozpędowego i musicie od razu wyjechać na normalny pas. Mając fizyczne lusterka wystarczy się nieco wychylić, aby zmieniła się perspektywa i wówczas można zobaczyć czy na pasie znajduje się jakiś pojazd. Bardzo prosta czynność, którą pewnie wykonujecie i nawet nie zwracacie na to uwagi. Tutaj czegoś takiego nie zrobicie i jest to trochę problematyczne. Trzeba się obracać, ale widoczność ogranicza tutaj słupek B, więc w niektórych sytuacjach cyfrowe lusterka są dość niepraktyczne.
Zdecydowanie więcej miłych słów możemy powiedzieć na temat cyfrowych wskaźników za sporych rozmiarów dwuramienną kierownicą. Mają one wielkość 8,8 cala. Interfejs jest przyjemny, wyświetlane informacje możemy dostosować do własnych potrzeb, ale to co jest najważniejsze to, że jest przejrzysty i prosty w obsłudze. Dokładnie taki sam zestaw mieliśmy w testowanej niedawno Hondzie Jazz Crosstar i bardzo go sobie cenimy.
Wyświetlacz kierowcy połączono z dwoma ekranami systemu multimedialnego, które mają po 12,3 cala. Na początku może to trochę przerażać, ale szybko okazuje się, że system nie jest zbyt rozbudowany a obsługa jest intuicyjna. Rozdzielczość jest świetna. Mamy Apple CarPlay oraz Android Auto, chociaż ten ostatni działa tylko przewodowo. Jest jeszcze jeden problem. System działa wolno. Naprawdę wolno i to nas mocno zaskoczyło, bo spodziewaliśmy się zdecydowanie lepszego działania.
Oczywiście obecność dwóch ekranów to zabieg czysto designerski i gadżeciarski. Co prawda możemy otwierać aplikacje na obu ekranach i przerzucać je pomiędzy nimi, ale szczerze mówiąc to oglądanie przez kierowcę czegokolwiek na prawym ekranie jest dość niebezpieczne i niewygodne. I właśnie dlatego zazwyczaj zupełnie nie korzystaliśmy z drugiego ekranu i był on nam całkowicie zbędny. Oczywiście jeśli jedzie z nami pasażer to może tam sobie coś wyświetlić, ale niby po co? To samo dotyczy portu HDMI za sprawą którego możemy podłączyć konsolę i wyświetlać grę na ekranie. Tylko nikt o zdrowych zmysłach tego nie zrobi.
Uff. Zostało nam jeszcze cyfrowe lusterko wsteczne. Jakość jest dobra a obraz zdecydowanie szerszy niż w tradycyjnym lusterku co bardzo pomaga w mieście. Niestety w słoneczne dni jest ono całkowicie bezużyteczne, bo błyszcząca powierzchnia idealnie odbija to co znajduje się za nami. Na szczęście jednym ruchem można wyłączyć ekran i mamy normalne lusterko wsteczne.
Pomimo mnóstwa ekranów Honda e okazuje się ergonomiczna co jest zasługą wielu fizycznych przycisków. Mamy dedykowany panel klimatyzacji, przyciski pełniące funkcję skrótów do niektórych ustawień a także całkiem sporo przycisków na kierownicy. Przy tym designerskim podejściu nie ucierpiała funkcjonalność a nawet ta masa ekranów nie przytłacza. Po dwóch, trzech dniach przeszliśmy z nimi do porządku dziennego.
Nie zapomniano o praktycznych schowkach i półeczkach. Mamy tradycyjny schowek przed pasażerem oraz symboliczny schowek w podłokietniku, który blokujemy za pomocą pokrętła od spodu co niestety nie jest zbyt wygodne. Tym bardziej, że pod nim znajduje się spora wnęka, więc przykręcanie i odkręcanie podłokietnika jest trochę niewygodne. Z tunelu środkowego wysuwa się uchwyt na napoje natomiast na panelu z gniazdami mamy praktyczną kieszeń na telefon.
We wnętrzu jest też zaskakująco dużo portów. Z przodu mamy gniazdo 230 V o mocy 1500 watów, gniazdo 12 V o mocy 180 watów a także dwa porty USB typu A. Z tyłu znajdziemy jeszcze dwa porty USB typu A, więc jak na miejskie autko jest ich naprawdę sporo.
Podobnie jak Honda Jazz Crosstar, również Honda e bardzo pozytywnie zaskakuje przestrzenią. Przednie fotele są wygodne, obszerne i dość płaskie, ale to samochód miejski i w takich warunkach sprawdzają się one bardzo dobrze. Tym bardziej, że pozycja za kierownicą jest wygodna i oferuje bardzo dobrą widoczność.
Zaskakująco dużo miejsca jest z tyłu. Przy fotelu kierowcy ustawionym dla osoby o wzroście 180 centymetrów, z tyłu jest wystarczająco dużo miejsca na nogi, aby usiadła tam osoba o wzroście 180 – 185 centymetrów. Trochę gorzej wygląda kwestia wysokości nad głowami. Poza portami USB mamy też kieszenie w przednich fotelach, natomiast na słupkach B znajdziemy włączniki świateł! Pasażerowie mogą sobie włączyć specjalne oświetlenie do czytania. Drobnostka a cieszy.
Dość blado wypada bagażnik, który ma pojemność zaledwie 171 litrów. W naszej testówce sporo miejsca zabierały dwie torby z kablami, więc bagażnik robił się mikroskopijny. Jeśli wyjmiemy kable i pojedziemy na zakupy to i tak możemy mieć problemy, żeby zmieścić wszystko w bagażniku. No cóż. Taki urok miejskiego elektryka.
Silnik i właściwości jezdne
Honda e oferowana jest tylko w dwóch wersjach – 136 KM oraz 154 KM, chociaż obecnie w konfiguratorze i cenniku znajduje się tylko mocniejsza odmiana. Oba warianty mają dokładnie taką samą baterię o pojemności 35,5 kWh brutto, dzięki której możemy przejechać do 222 kilometrów.
Prezentowa wersja to ta mocniejsza, więc mamy tutaj 154 konie mechaniczne i maksymalny moment obrotowy wynoszący 315 Nm, dzięki czemu mieszczuch osiąga setkę w czasie 8,3 sekundy i może rozpędzić się do prędkości 145 km/h. Oczywiście w samochodzie elektrycznym wszystkie argumenty dostępne są natychmiast, więc mamy wrażenie jakbyśmy jeździli miejskim gokartem i na starcie niewiele pojazdów jest w stanie dotrzymać nam tempa. Swoją droga to zabawne jak inni kierowcy myślą, że jedziecie pociesznym autkiem, zmieniają się światła i po chwili jesteśmy daleko przed nimi.
W dodatku napęd trafia na tylną oś, więc w odpowiednich warunkach można się trochę pobawić, jednak ważniejsza jest tutaj rewelacyjna zwrotność. Honda e ma średnicę zawracania wynoszącą 9,2 metra, więc zawraca niemal w miejscu a manewrowanie w mieście jest czystą przyjemnością. Honda e została stworzona do jazdy w mieście i w takich warunkach radzi sobie znakomicie. Poruszanie się po mieście to przyjemność, bo autko jest zwinne, zwarte i wpasuje się w najmniejszą lukę.
Hondą e jeździ się jak gokartem i daje to mnóstwo frajdy. Pozycja za kierownicą jest niska, środek ciężkości jest położony nisko a rozkład masy wynosi tutaj 50/50, więc autko prowadzi się znakomicie i zachęca do szybszej jazdy. Mamy też tryb Sport, który odkrywa cały potencjał japońskiego mieszczucha.
Układ kierowniczy działa z przyjemnym oporem a zawieszenie to idealny kompromis pomiędzy komfortem podróżowania a zachowaniem w zakrętach. Oczywiście ze względu na 17-sto calowe obręcze kół oraz krótki rozstaw osi, większe dziury i poprzeczne nierówności są dość mocno odczuwalne, ale na szczęście pozostałe nierówności są wybierane łagodnie i cicho.
Możemy pochwalić również rekuperację, która działa naprawdę efektywnie. Siłę rekuperacji zmieniamy za pomocą łopatek umieszczonych na kolumnie kierownicy. Mamy cztery stopnie rekuperacji z czego najmocniejszy to tryb Single Pedal Control, więc możemy operować tylko pedałem przyspieszenia.
Ładowanie i zasięg
Od razu powiedzmy sobie, że Honda e to samochód miejski, który poradzi sobie z dojazdem na działkę pod miastem, ale o jakiś dalszych podróżach możecie zapomnieć. Teoretycznie nasz egzemplarz powinien zużywać średnio 17,8 kWh na 100 kilometrów. Pojemność netto baterii to około 28,4 kWh, więc zgodnie z deklaracjami producenta przekłada się to na zasięg 210 kilometrów. Tyle w kwestii teorii, bo w praktyce bywa z tym różnie.
Fakt jest taki, że w optymalnych warunkach i przy pełnej baterii ten wynik da się nawet przebić. Tyle tylko, że nie ma mowy o zużyciu na poziomie 17 – 18 kWh/100 km, bo trzeba jeździć ekonomicznie i uzyskiwać zużycie w okolicach 12 kWh/100 km. Dopóki jeździliśmy ekonomicznie, w mieście i po drogach podmiejskich, to takie zużycie energii utrzymywaliśmy i mogliśmy przejechać ponad 220 kilometrów. Brzmi nieźle? Teoretycznie tak, ale jest mały haczyk.
Schody zaczynają się wtedy kiedy warunki nie są optymalne a my nie dbamy o rekuperację, bo wówczas zasięg zaczyna nam szybko uciekać. Realnie w dobrych warunkach przejedziemy 150 – 175 kilometrów, ale w chłodne dni zasięg spada do 100 – 150 kilometrów. Zimą może być jeszcze gorzej, bo ogrzewanie potrafi zżerać 1/3 zasięgu. I to już nie wygląda tak fajnie. Oczywiście większość kierowców na pewno nie zrobi stu kilometrów w ciągu jednego dnia, ale co z takimi którzy dojeżdżają spod miasta albo od czasu do czasu potrzebują gdzieś podjechać?
Inna kwestia, że komputer wyliczający zasięg działa dość dziwnie i naszym zdaniem nie do końca potrafi prawidłowo oszacować zasięg. Ten problem zauważyliśmy kiedy temperatury zbliżyły się do okolic 0°C. Rozumiemy, że ogrzewanie zabiera część energii, ale fajnie byłoby gdyby komputer określił jakim zasięgiem będziemy dysponowali i pokrywało się to z rzeczywistością. Tutaj wyglądało to tak, że komputer określał, że ogrzewanie zabierze nam na przykład 20 kilometrów, ale w rzeczywistości po przejechaniu 10 kilometrów zniknęło nam kilka dodatkowych kilometrów. Momentami wyłączaliśmy ogrzewanie, bo stojąc na światłach potrafiliśmy stracić 1 – 2 kilometry zasięgu. Trochę to dziwne, ale takie sytuacje zaobserwowaliśmy tylko w chłodniejsze dni.
Honda e nie zachęca do wyjazdów poza miasto, bo powyżej miejskich prędkości zużycie energii dość wyraźnie rośnie. Przy prędkości 100 km/h będzie to 16 – 17 kWh/100 km i lepiej tej prędkości nie przekraczać, bo przy 120 km/h zużycie energii przekroczy 20 kWh/100 km a zasięg zacznie znikać w oczach.
Niby co to za problem? Przejedziemy 150 kilometrów, zatrzymamy się na pół godzinki na ładowanie na szybkiej ładowarce i ruszymy w dalszą podróż. No tyle, że w rzeczywistości nie jest tak różowo i to nie tylko ze względu na infrastrukturę w naszym kraju, która przynajmniej w Warszawie jest naprawdę niezła.
Teoretycznie ładowarka pokładowa przyjmuje 6,6 kW, więc ładując się prądem przemiennym naładowanie baterii do 100 % powinno zająć nieco ponad 4 godziny. Tyle tylko, że byliśmy na takiej ładowarce i Honda e pokazała, że ładowanie zajmie 8 godzin 30 minut. Z gniazdka domowego naładujemy się w blisko 19 godzin, więc wydaje się, że wallbox jest tutaj pozycją obowiązkową. Zwłaszcza jeśli zależy Wam na mobilności.
I żeby nie było że to przypadek. Pojechaliśmy na szybką ładowarkę o maksymalnej mocy 150 kW. Teoretycznie Honda e przyjmuje prąd o mocy 100 kW a zgodnie ze specyfikacją naładowanie baterii do 80 % na ładowarce o mocy 50 kW powinno zająć 31 minut. Niestety ładując się na szybkiej ładowarce uzyskiwaliśmy moc w granicach 30 – 35 kW, więc naładowanie akumulatora od 12 % do 78 % zajęło nam blisko 40 minut. Warunki były optymalne. Wcześniej przejechaliśmy kilkanaście kilometrów a temperatura wynosiła 15 stopni, więc kompletnie nie rozumiemy dlaczego ładowanie zajęło zdecydowanie więcej czasu niż powinno.
Szkoda, że Honda nie przyłożyła większej wagi do kwestii ładowania, bo krótszy czas na pewno pozostawiłby zdecydowanie lepsze wrażenie. A niestety kwestia zasięgu i ładowania to najsłabsze strony Hondy e, bo realnie można nią przejechać 40 – 60 kilometrów w jedną stronę. Jeśli przejedziemy więcej to będziemy musieli ładować się gdzieś poza domem i może trwać to naprawdę długo.
Cennik
No i dochodzimy do kolejnej wady Hondy e, czyli ceny. Aktualnie w cenniku widnieje tylko wersja Advance, którą wyceniono na 168 800 złotych. Design jest niepowtarzalny, wyposażenie i jakość wykończenia świetne, ale to wciąż miejskie autko z niezbyt dużym zasięgiem.
W standardzie otrzymujemy m.in.: system utrzymywania na pasie ruchu, system zapobiegania zjeżdżaniu z pasa ruchu, inteligentny ogranicznik prędkości, inteligentny tempomat adaptacyjny, system monitorowania martwego pola, system ostrzegania o zbliżającym się pojeździe podczas cofania, dostęp bezkluczykowy, 8,8 calowy wyświetlacz kierowcy, elektryczny hamulec ręczny, automatyczny hamulec Auto Hold, klimatyzację automatyczną, czujniki parkowania (4 x przód, 4 x tył, 4 x boki), system bocznych kamer, system kamer 360 stopni, lusterko wsteczne z wyświetlaczem, podgrzewane przednie fotele, podgrzewaną przednią szybę, podgrzewaną kierownicę, kamerę cofania, system automatycznego parkowania, dwuekranowy system multimedialny Honda Connect Dual Screen z nawigacją Garmin, panoramiczny dach, przednie reflektory LED czy 17-sto calowe obręcze kół.
To jednak nie koniec tego w co wyposażono prezentowany egzemplarz. Trzeba dorzucić lakier Modern Steel Metallic za 2 500 złotych, zestaw ozdobnych paneli za 4 113 złotych, pakiet iluminacyjny za 2 896 złotych oraz czarną skórzaną tapicerkę Midnight Black za 7 990 złotych. To daje 186 299 złotych! A to nie koniec, bo dorzucając do tego pakiety stylistyczne możemy dobić do 210 tysięcy złotych.
Wyposażenie jest bogate i nie powstydziłyby się go samochody wyższej klasy. Tym bardziej szkoda, że Honda nie wprowadziła do oferty trochę uboższej wersji dla klientów którzy nie potrzebują panoramicznego dachu czy adaptacyjnego tempomatu.
Renault Zoe E-Tech nie oferuje tak świetnego wykończenia, ale za 180 500 złotych dostajemy samochód, który przejedzie około 350 kilometrów. To samo można powiedzieć o Peugeot e-208 rozpoczynającym się od 163 700 złotych i oferującym zasięg nawet 362 kilometrów.
Podsumowanie
Naszym zdaniem Honda e jest idealnym miejskim autkiem. Dokładnie tego potrzebujecie w mieście od elektrycznego samochodu gdzie docenicie jego znakomitą zwrotność i kompaktowe wymiary. Honda e jest oryginalna, futurystyczna i zaskakująco funkcjonalna a dbałość o detale i jakość wykończenia sprawiają, że obcowanie z tym autkiem było dla nas czystą przyjemnością. Znakomite wykończenie to bardzo mocna strona japońskiego mieszczucha.
Niestety Honda e nie jest pozbawiona wad. Zasięg jest skromny, ładowanie powolne a cena na naszym rynku wydaje się być zaporowa. Naszym zdaniem brakuje trochę tańszego wariantu, który mógłby nieco namieszać na rynku, bo takich samochodów brakuje na naszych ulicach!
A tak to Honda e jest samochodem dla bardzo świadomego klienta. Kogoś kto nie narzeka na brak pieniędzy, ma drugie auto w garażu i ma świadomość, że Honda e służy wyłącznie do jazdy w mieście. Taki klient z pewnością doceni wszystkie zalety Japończyka i nie będzie interesował się zasięgiem, bo wracając do domu podepnie go do ładowania i odepnie wyjeżdżając do pracy.
Zresztą Honda e miała być samochodem miejskim. Miała być futurystyczna. Miała być gadżeciarska. Rozpatrując ją w tych kategoriach to zdała egzamin celująco.
Przeczytajcie testy innych samochodów na naszej stronie
Honda e Advance – dane techniczne: | |
---|---|
Silnik: | elektryczny prądu stałego |
Maksymalna moc: | 154 KM |
Maksymalny moment obrotowy: | 315 Nm |
Skrzynia biegów i napęd: | automatyczna ze stałym przełożeniem, napęd na tylne koła |
Przyspieszenie 0 – 100 km/h: | 8,3 s |
Prędkość maksymalna: | 145 km/h |
Zasięg: | 210 / 222 km |
Pojemność akumulatorów: | 35,5 kWh (brutto) |
Wymiary (dł./wys./szer.): | 3894/1512/1752 |
Pojemność bagażnika: | 171 l |
Ładowanie | |
Czas ładowania prądem zmiennym do 100% (2.3 kW) [godz.]: | 18,8 godz. |
Czas ładowania prądem zmiennym do 100% (4.6 kW) [godz.]: | 7 godz. |
Czas ładowania prądem zmiennym do 100% (6.6 kW) [godz.]: | 4,1 godz. |
Czas ładowania prądem stałym do 80% (50 kW) [min.]: | 31 min |
Cennik
Honda e – rok produkcji 2022 | |
---|---|
Wersja | Advance |
154 KM 35,5 kWh | 168 800 zł |